W najnowszym wydaniu czasopisma bikeBoard testujemy lekkie rękawiczki MTB z długimi palcami. Poruszamy również temat kobiecego kolarstwa na przykładzie Tour de France Fémmes. Nie sposób uwolnić się od wrażenia, że kobiece kolarstwo jest genetycznie obciążone jakimś „ale”. Niby wszystko jest tu takie samo jak w wyścigach mężczyzn, ale… i tu wymieniać można długo, bo zawsze znajdzie się jakiś powód. Już sama prezentacja nowej koncepcji kobiecego Tour de France, przedstawiona w połowie października 2021 roku, wywołała lawinę rozmaitych pretensji. A to, że wyścig znowu będzie tylko małym dodatkiem do „prawdziwej” Wielkiej Pętli, a to, że przewidziano tylko osiem etapów i żaden nie wiedzie przez „prawdziwe” góry, a to, że pula nagród jest nie taka i wiele innych. Rozmowy na temat kobiecego kolarstwa przypominają czasem dialogi z kilkulatkiem o jedzeniu. Jeszcze nie skosztował, a już wie, że nie lubi. A gdy spróbuje i jednak mu zasmakuje, to i tak się nie przyzna, żeby się koledzy w przedszkolu nie śmiali. Zorganizowana po raz pierwszy w odnowionej formule kobieca edycja Tour de France wielu kibiców wprawiła w zachwyt. A ci często nie wahali się do tegoż zachwytu przyznać. Trudno nie nazwać tego przełomem. Jaka jest historia kobiecego Tour de France i co spowodowało jego pozytywny odbiór? Zapraszamy do lektury!