Jarosław Dominiak na co dzień zajmuje się inwestowaniem i jest prezesem stowarzyszenia zrzeszającego 18 tys. drobnych graczy giełdowych. Znaczna część z nich to osoby aktywne fizycznie, co widać na corocznej konferencji WallStreet – grupa zapaleńców zaczyna tam dzień od biegania, a dopiero później idzie na wykłady i panele dyskusyjne.
Pomysł na udział w l’Étape du Tour de France narodził się już kilka lat temu, ale dopiero w tym roku udało się zapisać – co roku lista zapełnia się w niecałe 5 minut, a limit uczestników to 16 tysięcy osób. Numeru startowego nie można odstąpić innemu zawodnikowi, więc jeśli nie uda się znaleźć w gronie szczęśliwców, to na kolejną szansę trzeba czekać rok lub dłużej.
Jarosławowi Dominiakowi na profesjonalne przygotowanie do wyścigu brakowało czasu, ale okazało się, że przejechane wcześniej w roku 2 tysiące kilometrów po górach, a zwłaszcza zimowe przygotowanie na nartach biegowych wystarczyły, aby 10 lipca przejechać we Francji naszpikowane podjazdami 167 km. Suma przewyższeń na l’Étape wynosi 4700 metrów i wygranie tego wyścigu jest marzeniem każdego z 16 tysięcy startujących amatorów (nawet gdy głośno przyznają się jedynie do marzenia o ukończeniu tej morderczej trasy). Jarosław Dominiak na linii mety melduje się na 6044. miejscu, po niespełna 11 godzinach jazdy.
Wyzwania logistyczne
L’Etape du Tour to logistycznie ogromne przedsięwzięcie ze względu na liczbę osób biorących udział.
– Bez wsparcia przyjaciół czy rodziny ogarnięcie wszystkiego jest wymagające i czasochłonne. Zareze...
Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 10 wydań czasopisma "bikeBoard"
- Dodatkowe artykuły niepublikowane w formie papierowej
- Dostęp do wszystkich archiwalnych wydań magazynu oraz dodatków specjalnych...
- ...i wiele więcej!