Moab, różnorodność w kolorze czerwonym

Obudził nas chłód poranka i wycie katowanych silników terenówek w oddali. Wypełzliśmy z namiotu. Poranne słońce rozświetlało otaczające nas morze czerwonego piachu i skał. Zostało nam kilkaset metrów, by wymęczony wczoraj podjazd na Hurrah Pass dzisiaj nagrodził nas długim zjazdem. Pośpiesznie pakujemy biwak w nasz bikepackingowy stuff i wracamy na szutrową drogę. Za dwa dni mamy stanąć u bram Parku Narodowego Canyonlands, by pokonać jeden z najwspanialszych szlaków offroadowych – White Rim Road. Dlatego teraz wypełniamy wolny czas, błąkając się po pustynnych okolicach Moab.
Czytaj więcej

Zdrowe stawy w kolarskiej pasji

Choroba zwyrodnieniowa stawów jest chorobą degeneracyjną. Oznacza to, że chrząstka stawowa, będąca powierzchnią ślizgową stawu, ulega nadmiernemu i stopniowemu zużyciu. Takie uszkodzenie wewnątrzstawowe powoduje zwiększone tarcie między mniej chronionymi powierzchniami kostnymi, co w konsekwencji przyspiesza degenerację stawu i powoduje błędne koło zapalne.
Czytaj więcej

Trening EMS procentuje tylko u wybranych

O tym, że jakość wykonania treningu jest podstawą do osiągnięcia sukcesu, nie trzeba przekonywać. Jeśli jednak podczas każdego wysiłku jesteśmy w stanie zaangażować tylko nieznaczną część wszystkich włókien mięśniowych ciała, to warto zadać sobie pytanie, czy aby nie tkwi w nich jakiś nasz ukryty potencjał? Czasami nie warto wydłużać treningów, bo lepiej skupić się na odpowiedniej mobilizacji i pobudzeniu mięśni nie tylko naszym umysłem, ale również dzięki pomocy z zewnątrz. To oferuje trening EMS – elektrostymulacji mięśniowej, który ma w krótkim czasie dać zwielokrotniony efekt.
Czytaj więcej

Analiza treningu z pomiarem mocy

Ponad 10 lat temu eksperymentowałem z moim pierwszym miernikiem mocy. Był to model Polar CS600. Wyświetlał on waty w oparciu o napięcie oraz prędkość łańcucha. Na podstawie częstotliwości drgań, a tym samym napięcia łańcucha, otrzymywałem informacje o mocy, którą generowałem.
Czytaj więcej

Woskowanie łańcucha

W ewolucji roweru łańcuch zmienił się wyjątkowo mało. Oprócz polepszania materiałów i stopniowego zwężania, efektywność i żywotność łańcucha nadal ogranicza jego wyjątkowo niefortunna ekspozycja na wodę, błoto i piasek. Większość rowerzystów ogranicza serwisowanie napędu do szybkiego przetarcia łańcucha szmatką i pokapania olejem – samochodowym lub ewentualnie czymś specjalnym dla rowerów. Rozumiem, temat jest niewdzięczny. Zaletą stosowania oleju do smarowania łańcucha jest łatwość i szybkość aplikacji. Oleje „suche”, które nie łapią brudu, trzeba zwykle nakładać co kilkadziesiąt do stu kilkudziesięciu kilometrów. Oleje „mokre” są zwykle trwalsze, ale po jeździe w kurzu i piasku oblepiają łańcuch warstwą czarnej mazi, która nie tylko brudzi, ale też działa wewnątrz rolek jak pasta ścierna. W porównaniu z innymi częściami rowerowymi łańcuchy nie są drogie, więc większość rowerzystów traktuje niedogodności i konieczność regularnych wymian jako cenę uprawiania tego sportu. Metody alternatywne Znaną od bardzo dawna alternatywną metodą smarowania łańcucha jest woskowanie, konkretnie przy użyciu parafiny twardej z dodatkami. Takie smarowanie wymaga większej inwestycji czasowej na początku i sprzętu, więc konsumpcjonizm dyktujący, że ma być szybko i łatwo, na dekady zepchnął je do niszy dla rowerowych dziwaków. Woskowanie wraca jednak w wyniku poszukiwań „marginal gains” i wypracowywania nowych metod ułatwiających głębokie czyszczenie łańcucha i nakładanie wosku na gorąco. Woskowanie pozwala przejechać w suchych warunkach nawet ponad 500 km  między smarowaniami. Po około 300 km odczuwalna jest suchość, która – zdaniem specjalistów – nie oznacza jeszcze tarcia metalu o metal, ale wydajność stopniowo spada, więc puryści będą mieli krótsze cykle. W deszczu mogą się udać ze dwie dłuższe jazdy, ale jak ze wszystkimi smarami, trwałość wosku w kontakcie z wodą pod ciśnieniem (spod kół) istotnie spada. W warunkach ekstremalnie błotnistych nie jest trwalszy od „mokrego” oleju. Wosk, co prawda, nie brudzi, ale zwłaszcza w pierwszych kilometrach łuszczy się i przez to nie jest idealnym rozwiązaniem do roweru na domowym trenażerze. Woskowanie odstrasza pracochłonnością i koniecznością zaplanowania – nie da się nawoskować łańcucha tuż przed wyjściem. W praktyce większość czasu pochłania początkowa inwestycja w umycie łańcucha z oleju fabrycznego lub używanego przed przejściem na wosk. Po wejściu w woskowanie można też zapomnieć o chemii. Poza początkowym przygotowaniem, odtłuszczacze nie będą potrzebne przy ponownym smarowaniu. Wystarczy gorąca woda (wyjaśnienie poniżej). Samo woskowanie to 5–7 minut. Wcześniej trzeba nagrzać wolnowar – około 1 godzinę, ale to nie jest pralka do prania w cyklu „bawełna”. Nie trzeba patrzeć, jak kręci się bęben i w tym czasie można się zająć czymś innym. Po co woskować? Czystość – do woskowanego łańcucha nie przykleja się brud. Napęd lśni nawet po długiej trasie. Oczywiście wosk nie tworzy „pola siłowego”, odpychającego błoto, ale zabrudzenie jest podobne jak np. na ramie i poza przypadkami ekstremalnymi nie wpływa na efektywność smarowania. Po przetarciu na sucho, łańcuch łatwo odzyskuje powierzchowną czystość, pozostając cały czas czysty wewnątrz. Wydajność – amerykański VeloNews opublikował w latach 2013 i 2014 test przeprowadzony z Friction Facts (obecnie dział Ceramicspeed). Molten Speed Wax miał w nim 2–3-krotnie niższe opory niż popularne oleje. To różnica 1–4 W – niby nic, ale to tyle zbędnego oporu, ile czasem dzieli warte tysiące euro nowsze ramy aero od poprzednich generacji. Trwałość – najlepszym obecnie źródłem wiedzy o smarowaniu łańcucha jest naszym zdaniem australijski serwis i sklep Zero Friction Cycling, jedyne niezależne repozytorium zbierające systematycznie łańcuchy i obiektywnie porównujące trwałość i wpływ smarowania na ich żywotność. Według ZFC przodująca marka wosku do łańcucha kilkukrotnie przedłuża życie łańcucha w porównaniu ze średnią olejów. Wosk dłużej utrzymuje ochronę dla łańcucha w złych warunkach – piasek, woda. Przejście na woskowanie pozwoli łatwiej utrzymać rower i jego sąsiedztwo w czystości i powinno znacząco obniżyć koszty napędu. Jak się zatem za to zabrać?   Materiały: jeśli łańcuch jest zakuty na stałe, niezbędna jest pasująca do szerokości spinka wielorazowego użytku; odtłuszczacz. Może, ale nie musi być rowerowy, najlepiej ekologiczny, np. cytrusowy; denaturat lub izopropanol; wosk czy też parafina, np. Molten Speed Wax albo rodzimy absoluteBLACK GraphenWax. Parafina z niewykorzystanych zniczy nie jest idealna ze względu na domieszki. Już lepsza byłaby świeczka, ale najlepsze wyniki dadzą woski rowerowe, które mają dodatki poprawiające trwałość i działanie. Narzędzia: plastikowa zakręcana butelka z szeroką szyjką – np. po smoothie, pitnym jogurcie, mrożonej herbacie itp.; kleszcze do rozpinania łańcucha; grube rękawiczki robocze – wygodne są gumowane; wolnowar – potrzebne jest do 100°C i dlatego nie wolno mylić go z ryżowarem, który osiąga niebezpiecznie wysokie temperatury. Przegrzany wosk może się zapalić. W wysokich temperaturach jest równie niebezpieczny jak olej z nagrzanej frytownicy. Wolnowar (slow cooker, crockpot) można w internecie kupić używany, jak prezentowany tu gustowny egzemplarz pozyskany za 40 zł + 12 zł wysyłka. Mały jest bardziej praktyczny niż duży. Najprawdopodobniej rodzina nie zgodzi się na dzielenie z domowym serwisem rowerowym wolnowaru używanego do celów spożywczych, więc to musi być narzędzie specjalnie do tego przeznaczone; opcjonalnie – termometr z zakresem do ponad 100°C; opcjonalnie – myjka ultradźwiękowa – nie jest konieczna, ale ułatwia życie.   Procedura: Żeby woskowanie miało sens i wosk związał się z metalem, a nie zmieszał z olejem i brudem, należy łańcuch gruntownie wyczyścić. Nie da się tego zrobić na rowerze, więc pierwszą czynnością jest rozpięcie lub rozkucie i zdjęcie łańcucha z roweru. Przy okazji należy bardzo dokładnie odtłuścić i wyczyścić kasetę, przednie zębatki i kółeczka przerzutki. Wolnowar, jak nazwa wskazuje, nie jest narzędziem pochopnym, więc warto go uruchomić w pierwszym kroku procedury. W zależności od wielkości naczynia powinno wystarczyć 200–300 g parafiny – przynajmniej tyle, żeby dało się zanurzyć cały łańcuch – ze 3 cm głębokości po stopieniu. Nie warto więcej, bo spowolni to rozgrzewanie i doprowadzi do marnowania prądu. Każde smarowanie zużywa kilka gramów, więc taka ilość wystarczy przynajmniej na kilkanaście smarowań, nim trzeba będzie dodać wosku, żeby łańcuch mógł się kąpać w całości. 1. Najłatwiej zacząć z nowym łańcuchem, ale można też z używanym, jak my. Niezależnie od stanu początkowego, należy go bardzo gruntownie odczyścić i odtłuścić – również z czystego fabrycznego smaru, który nie jest zrobiony do jeżdżenia, więc nowego łańcucha nie ma co na początek „docierać” na fabrycznym oleju przed pierwszym właściwym smarowaniem (dotyczy każdej metody). 2.   Łańcuch i spinki włożyć do butelki i zalać odtłuszczaczem. Nie trzeba dużo, zwłaszcza jeśli jest skoncentrowany. Ilość potrzebna do całkowitego zanurzenia łańcucha w leżącej butelce jest wystarczająca. Powinno wystarczyć 50–75 ml. Bardzo zabrudzony łańcuch lepiej umyć kilka razy w osobnych kąpielach przerywanych wytarciem papierem lub przepłukaniem w gorącej wodzie, jeśli stosowany odtłuszczacz jest ekologiczny można spuszczać do kanalizacji (stąd najlepsze są naturalne). Po dokładnym zakręceniu butelki można przystąpić do przygotowania drinka dla Bonda – tak samo jak martini, łańcuch lubi być wstrząśnięty (przez kilka minut), niezmieszany. Po pierwszej sesji intensywnego wstrząsania we wszystkich płaszczyznach można mu dać odpocząć w pełnym zanurzeniu w leżącej butelce. Cykl można powtórzyć kilka razy do wymiany odtłuszczacza. Nawet nowy łańcuch trzeba wymyć przynajmniej z drugą świeżą porcją. Najlepiej z trzecią do momentu, kiedy odtłuszczacz nie będzie brudny po kolejnej sesji udawania barmana. 3. i 4.  Używany łańcuch trzeba przepłukiwać tak długo i tyle razy, ile trzeba do osiągnięcia chrzęszczącej czystości łańcucha niepozostawiającej śladów na rękach lub szmatce – to kluczowe dla całej akcji, ale wysiłek ten jest jednorazowy. Odtłuszczania nie trzeba będzie powtarzać w przyszłości. Łańcuch raz wypłukany z oleju można później przepłukiwać wrzątkiem, który rozpuści i wypłucze stary wosk i przy okazji pył oraz zabrudzenia. Krok opcjonalny – do mycia wszystkich małych części rowerowych przydaje się myjka ultradźwiękowa. Potrząsanie butelką jest bardzo efektywne, ale głośne i nieco nużące, więc można ten obowiązek oddać technologii, która ten sam cel osiągnie wolniej, ale bez wysiłku i cicho. Nie ma potrzeby wypełniania całej wanienki myjki odtłuszczaczem do łańcucha. Jako przewodnik fal dźwiękowych wystarczy woda. Plastikowa butelka przepuszcza ultradźwięki wystarczająco dobrze. Tak jak w technice bez prądu, odtłuszczacza wystarczy wlać do butelki tylko tyle, żeby cały łańcuch był zanurzony. 15–20 min w takiej kąpieli powinno wystarczyć. Można też oczywiście łączyć techniki wstrząsania i ultradźwięków. 5.     Umyty łańcuch można wypłukać w wodzie i wytrzeć ręcznikiem papierowym. Ważnym krokiem jest wypłukanie resztek odtłuszczacza i wody czystym alkoholem, który, nawet jeśli nie odparuje przed woskowaniem, to z pewnością w jego trakcie. Jeśli łańcuch nie był płukany w wodzie, kąpiel alkoholową warto zrobić dwa razy. Można spirytusem, ale wyjdzie drogo. Wystarczy denaturat albo izopropanol. Najłatwiej nalać ok. 50 ml do tej samej (umytej) butelki i przepłukać łańcuch i spinkę – po wyjęciu kolejny raz dokładnie wytrzeć. To dobra okazja, żeby sprawdzić, czy aby nie trzeba powtórzyć mycia. Jeśli są wątpliwości, warto domyć. 6.    Parafina topi się już w temperaturze około 70°C, ale najlepiej penetruje wnętrze łańcucha, kiedy osiągnie ok. 90°C. Powyżej 140°C może się zapalić i jest bardzo niebezpieczna! Razem z łańcuchem trzeba też nawoskować spinkę. Żeby uniknąć tracenia czasu na połów pływających luzem blaszek, można je nawlec np. na starą linkę od przerzutki. 7.   Po zanurzeniu łańcucha trzeba mu dać czas na ogrzanie się do temperatury parafiny. Po kilku minutach najlepiej delikatnie pomieszać tak, żeby parafina wcisnęła się w każdy zakamarek wewnątrz rolek. Na całe aktywne woskowanie wystarczy 5 minut. 8.   Wyciąganie łańcucha z kąpieli jest potencjalnie niebezpieczne ze względu na ryzyko oparzenia parafiną. Rękawiczki robocze są kluczowe. Można cały czas kąpać łańcuch na stelażu ze szprychy lub drucianego wieszaka, można przy takiej pomocy tylko wyłowić nawoskowany łańcuch. Przed przeniesieniem do wystygnięcia warto przez kilkanaście sekund potrzymać go nad wolnowarem, żeby nadmiar wosku skapał. 9.   Nawoskowany łańcuch należy odwiesić do ostygnięcia przynajmniej na 15 minut. 10.   Świeżo nawoskowany łańcuch jest przeciwieństwem niskich oporów. Powinien być sztywny jak patyk. Przed założeniem na rower trzeba go rozruszać. Wystarczy raz ruszyć każde ogniwo, żeby zakończyć fazę patyka. 11.  i 12.  Łańcuch jest teraz gotowy do założenia na wyczyszczoną kasetę, przerzutkę i przednie zębatki. Przy zakładaniu będzie nadal sztywny i może nawet przeskoczyć na kasecie. Przez pierwsze kilkadziesiąt metrów jazdy będzie głośny. Najniższe opory osiągnie między 5 a 200 km od woskowania.     13. Shimano ostrzega, że ich spinki do łańcucha są jednorazowe. Zdarzyło się nam zapinać je powtórnie i jeździć miesiącami bez problemu, ale można zauważyć, że z kolejnymi zapięciami zatrzask jest nieco luźniejszy – jest ryzyko. KMC, Wipperman i SRAM mają spinki wielokrotnego użytku. Popularne KMC MissingLink występują w wersjach jednorazowej i wielorazowych oznaczonych „R” (re-usable). W ramach danej szerokości łańcucha czyli obsługiwanej ilości przełożeń, spinki jednego producenta można stosować z łańcuchami innego. Powrót z wosku na smary olejowe jest banalny – wystarczy jak zwykle pokapać olejem na każde ogniwo. Po jakimś czasie pozostałości wosku wytrą się i wypadną. Po nałożeniu oleju na woskowany łańcuch przed kolejnym woskowaniem trzeba niestety powtórzyć całą opisaną procedurę głębokiego mycia.    
Czytaj więcej

Tłuszcz w diecie – wróg czy przyjaciel?

Wielu osobom, w tym sportowcom, tłuszcz kojarzy się z niezdrową dietą, otyłością i chorobami. Czy trafne jest przekonanie, że od tłuszczu tyjemy?
Czytaj więcej

Witaminy, minerały i antyoksydanty – czyli zdrowie w pigułce

Żyjemy w czasach, kiedy chcemy zrobić wszystko szybciej, więcej, lepiej, teraz, w tym momencie. Ta niecierpliwość i szybkie tempo powodują, że wiele osób zamiast stosować niskoprzetworzoną dietę, wybiera produkty łatwo dostępne i szybkie do przygotowania, które niestety często są ubogie w witaminy oraz składniki mineralne.
Czytaj więcej

Houston, mamy problem!

W ubiegłym roku doszło w Polsce do 3768 wypadków z udziałem rowerzystów. Zginęło w nich 249 kierujących jednośladami. I chociaż w wartościach bezwzględnych liczba wypadków i ofiar względem 2019 roku nieznacznie spadła, kilka tygodni ubiegłorocznych lockdownów i związanych z nimi ograniczeń w ruchu nieco zaciemnia rzeczywisty obraz. A skłania on do tego, by kolejny rok z rzędu głośno wołać: mamy problem! Znacznie poważniejszy niż się na pierwszy rzut oka wydaje. I od lat właściwie nierozwiązywalny. A ponieważ pandemia koronawirusa wpłynęła na gwałtowny wzrost sprzedaży rowerów, należy oczekiwać, że bez poważnych zmian w tym obszarze może być niestety tylko gorzej.
Czytaj więcej

Fulle dla juniorów

Giant Trance JR 26 Zalecany zakres wzrostu 145–165 cm, rama aluminiowa, zawieszenie Maestro o skoku 120 mm, amortyzator Rock Shox Silver RL 120 mm, damper Rock Shox Deluxe Select+, napęd SRAM SX Eagle 1x12, przełożenia 32 i 11–50 z., hydrauliczne hamulce tarczowe Shimano M201, koła Giant AM 26”, opony Maxxis Minion DHF/Ikon 26x2.35”, kierownica Giant Connect 690 mm, masa 14,15 kg (dane producenta), cena: 8999 zł.     Mondraker Factor 24 Rama aluminium 6061 Stealth Evo, zawieszenie Zero Suspension o skoku 100 mm, amortyzator X-Fusion Velvet RL2 100 mm, damper X-Fusion O2Pro R, napęd SRAM SX Eagle 1x12, przełożenia 30 i 11–50 z., hydrauliczne hamulce tarczowe Shimano M410, koła MDK-XP1 24 TLR, opony Kenda Booster 24x2.4”, kierownica SDG Slater 650 mm, masa 12,3 kg (dane producenta), cena: 8699 zł.     Scott Ransom 400 Zalecany zakres wzrostu 120–130 cm (koła 24”), 130–140 cm (koła 26”), rama aluminium 6061, skoku zawieszenia 130 mm, amortyzator X-Fusion Slant RC 26 140 mm, damper X-Fusion O2 Pro R, napęd Shimano Deore 1x12, przełożenia 32 i 11–51 z., hydrauliczne hamulce tarczowe Shimano MT500, obręcze Syncros DP30, opony Kenda Hellikat 24x2.4”, kierownica Syncros T 680 mm, regulowany wspornik siodła Syncros Dropper Ducan, masa 13,5 kg (dane producenta), cena: 7849 zł.   Commencal Clash JR Dirt  Zalecany zakres wzrostu 145–160 cm, rama aluminium, skok zawieszenia 160 mm, amortyzator Rock Shox Pike Slect+ 160 mm, damper Rock Shox Deluxe Select, napęd Shimano Deore 1x11, przełożenia 34 i 11–51 z., hydrauliczne hamulce tarczowe Shimano MT501, obręcze Spank Spoon 32, opony Maxxis Minion DHR II 27,5x2.4”WT, kierownica Ride Alpha R15 760 mm, regulowany wspornik siodła Kind Shox Rage-I 100 mm, masa 15,7 kg (dane producenta), cena: 3099 euro.     Kona Process 24 Rama aluminium 6061 DH, skok zawieszenia 100 mm, amortyzator Manitou Machete J-Unit Comp Air 120 mm, damper Rock Shox Deluxe Select, napęd Shimano Deore 1x10, przełożenia 30 i 11–46 z., hydrauliczne hamulce tarczowe Shimano Deore, koła Alex DM24, opony Kenda Kinetics 24x2.35”, kierownica Kona OB, cena: 9899 zł.   Marin Rift Zone JR Rama aluminium 6061, skok zawieszenia 120 mm, amortyzator X-Fusion Velvet RLC 120 mm, damper X-Fusion O2 Pro R, napęd Shimano Deore/Microshift 1x11, przełożenia 32 i 11–46 z., hydrauliczne hamulce tarczowe Shimano MT201, obręcze Marin, opony Vee Tire Flow Snap 24x2.4”, kierownica Marin Mini-Riser 720 mm, cena: 6699 zł.   Cube Stereo 120 Rookie Dwa rozmiary XS (13,5”) i S (16”), rama aluminium HPA Ultralight, zawieszenie ETC o skoku 120 mm, amortyzator SR Suntour XCR34 Air 120 mm, damper SR Suntour Edge R, napęd Shimano Deore 1x12, przełożenia 30 i 10–51 z., hydrauliczne hamulce tarczowe Magura MT Thirty, koła Answer Atac EM, opony Schwalbe Nobby Nic Addix Perfoemance 27,5x2.35”, kierownica Cube Rise Trail 720 mm, masa 15,5 kg (dane producenta), cena: 9839 zł.      Dartmoor Blackbird Junior Zalecany zakres wzrostu 140–160 cm, rama aluminium 6061, skok zawieszenia 130 mm, amortyzator X-Fusion RC32 130 mm, damper X-Fusion O2 Pro R, napęd Microshift Advent 1x9, przełożenia 28 i 11–42 z., hydrauliczne hamulce tarczowe Tektro HD-M275, koła Dartmoor Tomcat 26”, opony WTB Vigilante Comp 26x2.3”, kierownica Dartmoor Tornado 710 mm, masa 13,95 kg (dane producenta), cena: 5899 zł.    
Czytaj więcej

Hol rowerowy

Rodzicom znana jest zasada – dzieci się nie męczą, dzieci się nudzą. Hol jest zatem nie tylko sposobem, aby pomóc dziecku, kiedy dopadnie je spadek energii lub gdy do pokonania jest stromy podjazd. Może być również urozmaiceniem wycieczki. W czasie górskich eskapad pomoc w podjeżdżaniu stromych wzniesień okazuje obowiązkowa. Trzeba pamiętać o tym, że dzieciaki walczą z górami na sprzęcie często niewspółmiernie ciężkim w stosunku do ich własnej masy. Teoretycznie wystarczy kawałek linki. Jednak najszybsze i najbezpieczniejsze będą dedykowane holowaniu przyrządy. Przy użyciu systemu zwijającego się automatycznie można zażegnać poważne niebezpieczeństwo wciągnięcia luźnej liny czy taśmy w koło. Po zakończeniu holowania nie trzeba również wypinać całego systemu i chować go do plecaka. Trax to hol mocowany na stałe do wspornika podsiodłowego za pomocą trzech zaciskowych opasek. W plastikowej obudowie znajduje się mechanizm zwijający oraz linka 1,5 mm o długości 180 cm zakończona pętelką. Stałe mocowanie sprawia, że nigdy go nie zapomnisz zabrać. Lekkość oraz małe gabaryty Traxa czynią z niego niezauważalną część roweru i nie przeszkadzają w jeździe, gdy jest nieużywany. Nie zajmuje więcej miejsca niż duża lampka. Polecam jedynie dociąć kawałek gumy (może być z dętki) w miejscu kontaktu zasobnika ze sztycą. Nie jest on zbyt mocno przytwierdzony, co może z czasem powodować lekkie zdzieranie lakieru ze sztycy. Kommit jest holem do zamocowania na prętach pod siodełkiem. Wystarczy przewlec pasek i zacisnąć metalową klamerkę. Do mechanizmu zwijającego dołączona jest szeroka na 2 mm linka o długości 220 cm z pętelką na końcu oraz małym karabinkiem. Hol można łatwo przepinać między rowerami – montaż i demontaż zajmuje kilkanaście sekund. Dzięki mocowaniu pod siodełkiem możemy wykorzystać hol nawet w rowerze z regulowaną sztycą. Zasobnik zapięty na pasku luźno podskakuje na wybojach, więc trochę hałasuje. Zasada działania w obu holach jest taka sama. Pętelkę wystarczy zahaczyć o mostek w rowerze dziecka. Nie każdy mostek jest do tego odpowiedni i pętelka może się zsuwać. Taki problem napotkaliśmy np. w rowerze Womm 4. Tutaj pomocny okazuje się karabinek (w komplecie tylko z Kommit). Wystarczy przełożyć linkę przez kierownicę i mostek, na lince tuż przed holowanym rowerem wykonać węzeł „główka skowronka” i do jego pętli wpiąć karabinek. Tego typu węzeł ma tą zaletę, że po wypięciu karabinka sam się rozwiąże, a mechanizm wciągnie całą linkę do zasobnika. Zastosowanie węzła zamiast zapinania karabinka bezpośrednio do linki powoduje, że karabinek nie ociera o mostek i go nie porysuje. Oba hole działały prawidłowo. W czasie testów nie zdarzyło nam się blokowanie mechanizmów, choć ten w Kommit pracuje wyczuwalnie płynniej. Dla obu maksymalna masa holowanego rowerzysty nie może przekraczać 90 kg, a rekomendowana prędkość holowania to 10–12 km/h. Kilka słów więcej o samym holowaniu możecie przeczytać w artykule Z dzieckiem w góry na stronie 74.    Trax Cena: 175 zł; Masa: 94 g Aktywny Smyk, www.aktywnysmyk.pl   Kommit Cena: 229 zł; Masa: 142 g Aktywny Smyk, www.aktywnysmyk.pl   Pętelkę najprościej zahaczyć o mostek. Jeżeli mostek nie ma wystających punktów i pętelka się zsuwa, trzeba przewlec linkę nad kierownicą i pod mostkiem a karabińczykiem zapiąć pętle o linkę.
Czytaj więcej

NS BIKES Nerd JR

Wrażenia z jazdy Rower był testowany przez jedenastoletniego Maćka, na co dzień jeżdżącego na lekkim, karbonowym hardtailu na kołach 27.5'' o odpowiednio małej ramie. Chłopak lubi pojeździć w terenie, ale najbardziej cieszą go ścieżki typu flow, gdzie doskonale radzi sobie na bandach i coraz lepiej skacze na stolikach. Maciek, pomimo tego że ma odrobinę powyżej 150 cm wzrostu, mógł jeszcze używać Nerda na fabrycznych kołach 24”, choć trzeba przyznać, że 26” byłyby chyba lepsze.  – Jak się jeździło? – Fajnie. Podobała mi się amortyzacja z przodu i z tyłu. Jest jej dużo i pozwala kontrolować rower, nawet gdy jedzie się pod dużych kamieniach. Małe też nieźle wyłapuje. Bardzo dobrze działa też przy lądowaniach po skokach i dzięki temu można dalej skakać. – Pod górę jak było?  – Dopóki nie było zbyt stromo, to było okej. Później było dość ciężko i musiałem pedałować na stojąco z zablokowanymi amortyzatorami. Brakowało mi możliwości kręcenia młynka na miękkich biegach i cały czas chciałem zmienić bieg lewą manetką, której nie było. Podobało mi się też to, że kierownica jest szeroka i nisko położona, jak w „dorosłych” rowerach, a rower, mimo małych kół, jest długi. – A w dół?  – Szybko! Podobało mi się to, że rower jest niski i siedzi się blisko ziemi, bo dzięki temu czułem się stabilnie i pewnie. Nerd dobrze skręca i nie ma problemu, żeby zmieścić się w kilku zakrętach jeden po drugim. Przy dużych prędkościach przydają się silne hamulce, które po dotarciu hamowały tak dobrze, jak moje SLX-y. Opony też nieźle trzymały na zakrętach i przy hamowaniu. – Co jeszcze? – Fajne siodło i gripy. I dobre pedały platformowe, a nie byle jakie plastiki, które od razu trzeba wymienić. No i takie fajne gumki na piastach.   1. Niska główka ramy i mostek o ujemnym wznosie. Wszystko po to, żeby młody rowerzysta nie musiał męczyć się z nienaturalnie wysokim kokpitem.   2. Tylny amortyzator ma regulację tłumienia odbicia i blokadę skoku. Minusem niskiej ramy i tak umieszczonego dampera jest brak możliwości zamontowania koszyka na bidon.  3. Wygodne, antypoślizgowe siodło sprzyja kontroli nad rowerem.   Rozmiary: 12,2” (rozmiar testowany); * mostek na -/+, podana wartość nie uwzględnia 5 mm podkładek; ** masa roweru bez pedałów (www.rowerowawaga.pl), masa kół gotowych do jazdy   Wygląda jak kopia nowoczesnego roweru terenowego w mniejszej skali. Radykalny kąt podsiodłowy, płaski kąt główki ramy, długi reach i długa górna rura – to wszystko powoduje, że zachowanie roweru będzie podobne do pojazdów dla dorosłych. Suport jest nisko położony, co wymagało krótszej korby, ale dzięki temu biker siedzi w miarę blisko podłoża i może lepiej kontrolować rower. W awaryjnej sytuacji łatwiej podeprzeć się nogami i trudniej przelecieć przez kierownicę.     4.Chcesz zamontować sztycę myk-myk? Rama jest na to gotowa!  5. Gripy jak w BMX. W zależności od preferencji użytkownika dodadzą lub odejmą parę punktów do lansu. 6. Amortyzator o skoku 120 mm to niezbyt częste wyposażenie rowerów dla dzieci. Bardzo ważne, że jest powietrzny, bo dzięki temu zakres dopasowania do masy ridera jest odpowiednio duży. Jest też wyposażony w blokadę skoku oraz regulacje tłumienia jak „dorosłe” wersje. Masy Waży tyle, ile dobrej klasy ścieżkowy full. Biorąc jednak pod uwagę dostępność, a raczej brak dostępności na rynku części budowanych z myślą o lekkich i małych użytkownikach, 12,5 kilograma dla roweru z pełnym zawieszeniem to dobry wynik. Dobrze, że koła są lekkie, bo to poprawia dynamikę roweru.   Osprzęt Rama: aluminium 6061 T6 | Przedni widelec: Suntour Raidon XC LOR | Damper: Manitou Radium Expert | Piasty / Obręcze: NS Bikes (9x100 mm i 12x142 mm) / Alex XD-Elite 24” | Opony: Schwalbe Rocker Ron Addix Performance 24x2.1” (458 g, dętka 174 g) | Korby: Samox AF-26 32 z. (152 mm) | Łożyska suportu: FSA (na kwadrat) | Kaseta: Sunrace CSMS2 (11–42) 10-rz. | Łańcuch: KMC | Przerzutka tył: Shimano Deore RD-M6000-SGS | Manetki: Shimano Deore SL-M6000 | Hamulce: Shimano MT200, tarcze Shimano SM-RT26 180/160 mm | Kierownica: NS Bar, 660 mm | Wspornik kierownicy: NS Tone, 50 mm | Łożyska sterów: 1i1/8” / 1i1/2” | Wspornik siodełka: Kalloy, 31,6x340 mm     | Siodełko: Octane One Rocker JR Przyzwoite amortyzatory, dobrze działające przy niskiej masie użytkownika. Bardzo mocne hamulce. Lekkie koła i dobre opony. Fajne, antypoślizgowe i krótkie siodło. Jak dotąd jest świetnie. Jeśli chodzi o napęd, to do jego działania nie mamy zastrzeżeń. Chwili zastanowienia wymaga jednak dobór przełożeń. 32–11 używane będzie raczej rzadko i raczej z góry, za to najmocniejsze 32–42 praktycznie non stop, jeśli teren będzie się wznosił i droga nie będzie łatwa. To nie jest przełożenie, które pokocha użytkownik ważący tylko dwa–trzy razy więcej niż rower, bo będzie go ograniczać. Pytanie tylko, czy da się coś z tym zrobić? Budowa ramy uniemożliwia montaż przedniej przerzutki, a nawet gdyby ją przekonstruować, masa roweru zwiększy się o kilkaset gramów. Moim zdaniem, warto byłoby zamontować korbę z zębatką 30, a nawet 28 zębów i do tego 11-rzędową kasetę SRAM o zakresie 10–42 (większa kaseta odpada, bo wózek przerzutki byłby zbyt blisko ziemi). Poprawiłoby to ogromnie możliwości jazdy pod górę, niewiele ujmując z najszybszych przełożeń. Druga sprawa to niekonsekwencja w mocowaniu kół – przednie, z osią 9 mm ma oldskulowy szybkozamykacz, a tylne sztywną oś 12×142 mm. Pewnie usztywnia trochę konstrukcje ramy ale o ile praktyczniej byłoby z obu stron zastosować stare rozwiązania. Podejrzewam, że nie tylko ja mam w piwnicy wypasione koła w rozmiarze 26” z osiami starego typu. Na rynku jest też mnóstwo takiego sprzętu z drugiej ręki, dostępnego za niewielkie pieniądze.    Nerd Jr to dobrze przemyślany projekt. Nie jest tani (w porówniu z konkurencyjnymi modelami jakie prezentujemy na kolejnych stronach nie wypada tak źle), ale warto rozważyć jego zakup, bo w zależności od szybkości wzrostu pociechy powinien posłużyć 4–6 lat, czyli zastąpi dwa, a może nawet trzy rowery. Duża w tym zasługa przemyślanej ramy, ale przede wszystkim możliwości zastosowania dwóch rozmiarów kół. Szkoda tylko, że nie udało się zamienić tych przewymiarowanych, ciężkich rur czymś bardziej dostosowanym do gabarytów dziecka, a zatem lżejszym. Jako minus oceniamy twarde biegi, bo zastosowane przełożenia pozwolą na jazdę pod górę tylko większym i silniejszym użytkownikom.  Wysoka ocena za prowadzenie wynika z „dorosłej” geometrii, co w rowerach dla dzieci jest rzadkością. Amortyzacja dopasowana jest do niskiej masy użytkownika i działa płynnie, nawet jeśli biker waży dwadzieścia kilka kilogramów. Umożliwia blokadę skoku i spory zakres regulacji.  
Czytaj więcej

Z dzieckiem w góry

Jazda rowerem po górskich szlakach jest wspaniałą przygodą, dostarczającą wielu wrażeń i pięknych wspomnień. Jeżeli lubisz jeździć na rowerze po górach, to na pewno chcesz robić to ze swoim dzieckiem, by wspólnie spędzać czas i dzielić z nim chwile na górskich ścieżkach.
Czytaj więcej