Kolarski e-sport – wyścigi w wirtualu

Międzynarodowy Komitet Olimpijski w 2017 roku uznał, że wyczynowe e-sporty można uważać za aktywność sportową, ale żeby zaakceptować ich miejsce wśród „prawdziwych sportów”, musi z nich zniknąć agresja, np. zabijanie przeciwników. Najszybciej uznania mogą się doczekać symulacje fizycznych sportów, jak FIFA czy NBA2K. MKOl zwraca też uwagę na konieczność istnienia globalnego ciała regulującego e-sporty, niezależnego od producentów gier.
Czytaj więcej

MTB z dala od gór. Milko Mazury MTB

O tym, że Mazury to gravelowy raj, przekonaliśmy się w tym roku z poważnym zachłyśnięciem. To absolutnie bajkowa kraina, pocięta siecią doskonałych nieasfaltowych dróg, po których można przemieszczać się na każdym niemal rowerze, w każdym towarzystwie, w dowolnym tempie i celu, przez 20 kilometrów lub jeśli ktoś woli – i przez 200! Cykl Milko Mazury MTB pokazuje, że Mazury to również doskonały teren na wyścigi MTB.
Czytaj więcej

XLC Overshoes BO-A08

Cienkie, jesienno-wiosenne ochraniacze na buty w neonowo-żółtym kolorze rzucają się w oczy, co w przypadku ubrania do jazdy w złych warunkach pogodowych i być może po zmroku jest cechą pożądaną.
Czytaj więcej

XLC Long Finger All-Weather CG-L16

Cena: 35 euro; Masa: 52 g (rozm. M) Winora Group, www.xlc-parts.com Rękawiczki uszyte z lycry wyłożonej od środka delikatnym runem, dzięki czemu są cieplejsze niż standardowe modele z długimi palcami. Materiał dobrze transpiruje i nie nasiąka potem nawet przy intensywnym wysiłku. Ale jest na tyle przewiewny, że w temperaturach poniżej 15°C, przy szybszej jeździe, zaczyna być zimno w palce. Ale właśnie na takie sytuacje wyposażono je w dodatkowe ochraniacze na palce. Wykonane z całkowicie nieprzewiewnego materiału stanowią stuprocentowo skuteczną barierę dla wiatru. Z założonymi ochraniaczami wzrost komfortu termicznego jest znaczący, jeździłem na szosie do temperatur 7–8°C, co jak na tak lekkie rękawiczki jest bardzo dobrym wynikiem. Ochraniacze są też wodoodporne, ale trzeba pamiętać, że osłaniają tylko wierzch dłoni i cztery palce, pozostała część rękawiczki pozostaje odsłonięta, więc nie można rękawiczek traktować jako całkowicie wodoodpornych. Ochraniacze łatwo założyć w czasie jazdy, chociaż wymaga to pomocy drugiej ręki, dlatego można stosować je w wybranych momentach jazdy, np. na zjazdach. Gdy nie są potrzebne, zwija się je do niewielkich kieszonek na grzbiecie dłoni, gdzie są praktycznie niewidoczne. Do wrażenia skrępowania palców, jakie ma się po założeniu ochraniaczy, trzeba się przyzwyczaić. Jednak przy jeździe po asfalcie czy niewymagających drogach gruntowych w zasadzie nie zauważyłem negatywnego wpływu na obsługę manetek i hamulców i to zarówno szosowych, jak i górskich. Użyte materiały są wystarczająco elastyczne. Natomiast rękawiczki słabo sprawdzają się w dynamicznej jeździe terenowej i to z dwóch powodów. Ochraniacze od wewnętrznej strony nie mają żadnych nadruków gumowych lub silikonowych, przez co ślizgają się na klamkach hamulców. Dodatkowo własności materiału z ktorego uszyte są rękawiczki sprawiają, że nawet w mocno zaciśniętej dłoni kierownica nadal się rusza, co nie sprzyja dobrej kontroli. Dlatego, moim zdaniem, rękawiczki najlepiej sprawdzą się w codziennej jeździe miejskiej, szosowej oraz turystycznej, podczas której ich niewielkie rozmiary, szeroki zakres temperatur i ochrona przed wiatrem, a nawet deszczem będą atutami, a słabe strony nie będą odgrywały istotnej roli.  
Czytaj więcej

Zintegrowane kokpity MTB

Gwoli przypomnienia - jest to jeden z pierwszych, specyficznych dla MTB komponentów w historii. Powstawały, ponieważ były baranki, były jaskółki, a prostych kierownic nie było. Tom Ritchey skonstruował więc rozwiązanie, w którym poprzeczna rurka stanowiła kierownicę, a dwie ukośne poprzeczki łączyły ją z rurką wkładaną do widelca (w tamtych czasach stery „A head” (na zdjęciu obok) były dopiero pieśnią przyszłości). Kumpel Toma, Charles Kelly nazwał to Bullmoose, a znany ze swojej przedsiębiorczości Gary Fisher wysłał prototyp do legendarnej spawalni Nitto, która rozpoczęła seryjną produkcję.
Czytaj więcej

Giant Crest RRL 29”

Pierwotnie Giant przygotował widelce Crest dla rowerów, w których Suntour zakrawałby na mezalians, a Fox drastycznie podwyższałby cenę. Oferta widelców obejmuje wyłącznie modele XC i trail o skoku 100 i 120 mm i dopasowana jest do goleni górnych Ø34. To pozwoliło utrzymać koszty projektowania na sensownym poziomie. Na innych aspektach nie oszczędzano. Widelec o skoku 100 mm z goleniami 34 mm zdarza się rzadko, ale jak udowodniono, większa rurka to rurka sztywniejsza. Pomiar sztywności skrętnej widelca przeprowadziliśmy (tak jak zawsze) w rowerze i znajdziecie go w teście Gianta SLR XTC. Należy pamiętać, że badany parametr jest wypadkową sztywności główki ramy i kokpitu oraz jego szerokości. Wynik nie rzuca na kolana, jednak mimo to podczas jazdy widelec zachowuje płynność pracy bez przycięć, które zdarzają się w lżejszych konstrukcjach. Warto pamiętać, że to też składowa cech. Średnica goleni to jedna z nich. Także duża powierzchnia ślizgów pomaga uginać się płynnie w całym zakresie skoku. Czuć też, że Crest jest znacznie sztywniejszy przy hamowaniu (osiowo) niż przy skręcaniu (bocznie). Sprawnie wykorzystuje całe 100 mm skoku nawet przy rekomendowanym SAG-u. Działa na tyle skutecznie, że w czasie testów ani razu nie dał poczuć tępego dobicia wyrywającego nadgarstki. Długość goleni górnych przewyższa skok, więc nie wymusza robienia odbojów z betonu. To miłe i zdarza się tylko w droższych widelcach. Regulacje są banalnie proste. Tabelka z sugerowanymi ciśnieniami znajduje się na goleni i dla zalecanego wstępnego ugięcia 20% jest całkiem dokładna. Duży korek komory powietrznej szczelnie zakrywa zawór i łatwo go odkręcić. Ustawienie minimalnego zalecanego ciśnienia nie powodowało zapadnięcia widelca, co często występuje w innych modelach. To szczególnie istotna cecha dla lekkich użytkowników. Pokrętło regulacji tłumienia powrotu znajduje się na dole goleni. Naliczyłem 28 klików – co najmniej dwa razy za dużo, bo dopiero co pięć da się wyczuć jakąś różnicę w pracy. Za to manetka blokady skoku ma wyraźne i duże przyciski i nie wchodzi w drogę innym sterownikom na kierownicy. Jest wygodna i lekko pracuje. Blokada nie „betonuje” widelca i widelec pracuje w nieznaczym zakresie, co zapobiega podskakiwaniu na korzenistych podjazdach i to nam się podoba. Natomiast blokada zwalnia dopiero po odciążeniu widelca. Przy tej średnicy goleni nie wolno oczekiwać rekordowej lekkości, ale 2008 g jest w naszej ocenie wynikiem rozsądnym. Nietypowa podkowa w mniejszym stopniu niż inne gromadzi błoto. Przelotowy otwór przez podkowę pozostawia otwartym pytanie: czy zmieści się do niego coś przydatnego na trasie?    
Czytaj więcej

XTC SLR 29 1

Wrażenia z jazdy  Jest neutralny i spokojny w prowadzeniu, co od razu przypadło mi do gustu. Bardzo szybko przyzwyczaiłem się też do zachowania roweru, ponieważ pozycja dystrybuuje ciężar równo na obydwie osie, co ułatwia sterowanie i nie wymaga gimnastyki przy zmianie kierunków jazdy. Z tego względu łatwiej uzyskać płynność przejazdu na pokręconych singlach. Należy też zwrócić uwagę na łatwość dociskania bieżnika do gruntu. Dłuższe i strome podjazdy spokojnie można pokonać w siodle, tylne koło nie traci przyczepności, a przednie nie myszkuje. Nawet na superciasnych agrafkach łatwo utrzymać równowagę.  Spokojny kąt główki i umiarkowanie krótki ogon nie czynią z XTC SLR mistrza szybkich zmian kierunku. Lepiej pasują mu dłuższe proste i płynnie przechodzące ze skrętu w skręt ścieżki typu flow. Przyjemnie i pewnie wybija się z rollerów, a na odcinkach silnie wciskających kierownicę w dół sztywny w osi strzałkowej widelec powstrzymuje koło przed chowaniem się pod ramę i skutecznie wzmaga stabilność. Opony mają spory balon, a Giant seryjnie przygotowuje koła bezdętkowe. Jeśli przyłożysz się do dobrego doboru ciśnienia w ogumieniu, poczujesz, w jak dużym stopniu pomagają amortyzować nierówności.      Widelec własnej konstrukcji Gianta opisujemy szerzej na kolejnych stronach. Opony Rekon Race na ubitym trzymają się zaskakująco dobrze, nawet jak jest mokro, do tego mają słusznej wielkości balon poprawiający współpracę na systemie tubeless.  Węzeł podsiodłowy wizualnie jest zbliżony do modeli carbonowych. Tradycyjny zacisk ułatwia podjęcie decyzji o zakupie sztycy teleskopowej i zachęca do eksperymentowania z opuszczaniem siodła. Szeroko gięte rurki podsiodłowe zaczepiają o buty, szczególnie przy szerszym i większym obuwiu.  Zdjęcie nieźle odwzorowuje barwę ale i tak nie oddaje urody lakieru, choć uważam pomarańczową wstawkę na górnej rurze za kontrowersyjną. Wewnętrzne prowadzenie linek uwzględnia też sztycę teleskopową i – o dziwo – nie wywołuje klekotu pancerzy wewnątrz. Kierownicę polecam odwiesić na wieszak i zalecam jej niezwłoczną wymianę.    Rozmiary: S, M (rozmiar testowany), L, XL; * mostek na -/+, podana wartość nie uwzględnia 27 mm podkładek; ** masa roweru bez pedałów (www.rowerowawaga.pl), masa kół gotowych do jazdy.   Zasięg ramy nie wymaga gibkości rumuńskiej gimnastyczki, ale kierownicę można umieścić nisko. Kąt główki jest łagodniejszy, niż podaje Giant i to lepiej pasuje przeznaczeniu takiego roweru. Do tego dłuższa rura i krótszy mostek dają kompromis między sprawnymi reakcjami na polecenia a brakiem przesadnej żywiołowości. Kąt podsiodłowy sprzyja mocnemu obrotowi, ale pozwala też wykrzesać szybkość obrotu. Szybkości na prostych XCT SLR też się nie boi, proszę zwrócić uwagę na to, jak duży ma rozstaw osi.    Lekka budowa ramy i podginanie tylnych widełek dało o sobie znać. Mocno spłaszczone widełki łańcuchowe nie będą sztywne, nieważne jak mocnych zaklęć użyją inżynierowie. Wyniki te są maskowane przez sztywne koła i lżejsi użytkownicy deficytów nie odczują. Zresztą znamy maszyny wykonane z carbonu, które gną się bardziej.  Osprzęt Rama: aluminium AluxX SLR | Przedni widelec: Giant Crest 34 RRL, aluminiowa stożkowa rura sterowa (2008 g) | Piasty / Obręcze: Shimano MT410-B / Giant XCT 29 | Opony: Maxxis Recon Race EXO TR 29x2.25” ( 555 g, mleko) | Korby: Shimano SLX FC-M7100 32 z. (175 mm) | Łożyska suportu: Shimano BB-MT500 | Kaseta: Shimano SLX CS-M7100 (10–51) 12-rz. | Łańcuch: KMC X-12 | Przerzutka tył: Shimano XT RD-M8100-SGS | Manetki: Shimano SLX SL-M7100 | Hamulce: Shimano MT501/500, tarcze Shimano SM-RT54180/160 mm | Kierownica: Giant Connect XC, 740 mm | Wspornik kierownicy: Giant Contact, 70 mm | Łożyska sterów: 1i1/8” – 1i1/2” | Wspornik siodełka: Giant Connect, 30,9x375 mm | Siodełko: Giant Sport Przerzutka XT do pełnej grupy SLX schlebia gustom, ale u nas zapala kontrolkę ostrzegawczą z podpisem „na czym zaoszczędzili?”. Mimo takiej kompozycji rower nie ma słabych punktów w osprzęcie i wszystko dobrze współpracuje. Jedynie kierownica była inspirowana kijem od miotły. Gięcie, a raczej jego brak, wywołuje drętwienia dłoni. Opony o słusznej szerokości i z drobnym bieżnikiem trzymały nawet na mokrych liściach, choć na widok małego błotka uciekały w bok. Hamulce z bardzo wygodnymi klamkami długo się docierają, ale z czasem tracą gąbczastość i zaczynają chwytać w sposób zbliżony do wyższych modeli.   Nowoczesna aluminiowa rama pozwoliła przebić granicę 12 kg dla całego roweru skomponowanego z widelcem o goleniach 34 mm. W rozmiarze M to dobry wynik, ale na wadze różnice w gramach nie są aż tak duże, jak można by było tego oczekiwać. Konkurencja wcale nie jest aż tak daleko. Koła są naprawdę lekkie jak na sztywność, którą oferują i gdyby nie szerokość obręczy, to spokojnie obsłużyłyby nawet maszyny z pogranicza enduro.      Zaimplementowana geometria nie tyle pozwala odkrywać nowe doznania na rowerze, ile nie wymaga uczenia się roweru od nowa. Dzięki zastosowanej ramie rowery tej serii są neutralne i łatwe w prowadzeniu. Ogólna lekkość i nowoczesność rozwiązań nie zestarzeje się przez wiele lat. Jeśli szukasz czegoś, co wkręca się na obroty jak wiertarka, wyprzedzi wszystkich na podjazdach i pozwala cisnąć whipy... to jednak poszukaj gdzie indziej. XTC SLR to rodzina bezpretensjonalnych rowerów, na których odnajdzie się każdy i z łatwością przekroczy własne możliwości, nawet jeśli wcześniej jeździł jakąś starszą maszyną, choćby na kołach 26”. Odjęliśmy jednak punkty za budowę ze względu na nienajlepszą sztywność ramy i sporą szerokość tylnego trójkąta wywołującą haczenie piętami. Ale zanim rzucisz się do sklepu po testowaną tu „jedynkę”, sprawdź tańszy aż o 1300 złotych model „dwa” na takiej samej ramie. Też ma napęd 1x12, zamontowano w nim taki sam widelec i koła. Ma nudniejszy kolor i duże klamki hamulców, ale zaoszczędzony hajs pozwoli na dokupienie sztycy teleskopowej z oferty Gianta i jeszcze zostanie na lody.  
Czytaj więcej

Maszyny XCO 2021

Niejednokrotnie pisaliśmy, że w przeciwieństwie do innych dyscyplin sportu w przypadku Cross Country Olimpic sprzęt dostępny dla zamożnego śmiertelnika jest bardzo podobny lub wręcz identyczny do stosowanego przez zawodowców z teamów fabrycznych. Ze względu na opóźnienie Igrzysk, można dziś śmiało pomyśleć o zakupie roweru identycznego z tym z którym idol czy idolka wystartuje w Tokio (oby było to możliwe ze względów epidemicznych).
Czytaj więcej

Cross country w czasach zarazy

To był najkrótszy w historii sezon cross-country światowego formatu – trwał dokładnie 10 dni, od pierwszego wyścigu Pucharu Świata rozegranego 1 października w Nowym Mieście na Morawach w Czechach, poprzez drugą edycję rozegraną dwa dni później również tam, po Mistrzostwa Świata w Leogangu zakończone wyścigiem elity kobiet i mężczyzn 10 października.
Czytaj więcej

Jak obdarować rowerzystę

Koniec roku tuż-tuż. Proponujemy świętować i okazywać swoje uczucia: przyjaźń i miłość, może wdzięczność i przywiązanie. Do życzeń warto dołączyć jakiś drobiazg, który będzie przypominał o naszych intencjach. Jako specjaliści wiemy, jak profesjonalna jest Wasza pasja i jak trudno zadowolić właściciela specjalistycznego roweru. Dlatego, jak co roku, chcemy Waszym bliskim ułatwić zadanie, pokazując podarki, które nie wymagają szczegółowej wiedzy na temat rozwiązań zastosowanych w Twoim rowerze. Oznaczone nią przedmioty przydadzą się cykliście bez względu na to, czy szaleje w bikeparkach, czy robi KOM-y na szosówce. Nieważne, czy ma najnowszy rower, czy pielęgnuje ukochaną dryndę sprzed wielu sezonów. Specjalną ikonką oznaczyliśmy produkty, które zawsze będą trafionym prezentem, szukajcie ich w całym bikeBoardzie.
Czytaj więcej

Jak obdarować rowerzystę

Koniec roku tuż-tuż. Proponujemy świętować i okazywać swoje uczucia: przyjaźń i miłość, może wdzięczność i przywiązanie. Do życzeń warto dołączyć jakiś drobiazg, który będzie przypominał o naszych intencjach. Jako specjaliści wiemy, jak profesjonalna jest Wasza pasja i jak trudno zadowolić właściciela specjalistycznego roweru. Dlatego, jak co roku, chcemy Waszym bliskim ułatwić zadanie, pokazując podarki, które nie wymagają szczegółowej wiedzy na temat rozwiązań zastosowanych w Twoim rowerze. Oznaczone nią przedmioty przydadzą się cykliście bez względu na to, czy szaleje w bikeparkach, czy robi KOM-y na szosówce. Nieważne, czy ma najnowszy rower, czy pielęgnuje ukochaną dryndę sprzed wielu sezonów. Specjalną ikonką oznaczyliśmy produkty, które zawsze będą trafionym prezentem, szukajcie ich w całym bikeBoardzie.
Czytaj więcej

Szaleństwo potrzebne od zaraz

Rok temu o tej porze jechaliśmy do Brna i w samochodzie oglądaliśmy Red Bull Rampage. Trzeba było ustawić głośność na maksa, żeby cokolwiek słyszeć. Silnik ryczał, w bagażniku zgrzytały rowery, a na małym ekraniku migały obrazki z Utah. Sunęliśmy autostradą D1 na południe, za oknami samochodu kończył się właśnie ciepły październikowy dzień i jedyną troską było wtedy to, żeby Szymon Godziek nie zaliczył gleby (i żeby zapiął kask). Oglądanie Rampage było tradycją!   Dwa lata wcześniej przez całą transmisję siedziałam w słuchawkach podpiętych do telefonu i zdalnie komentowałam z synem poszczególne przejazdy. Transmisja skończyła się po północy, więc ledwo już widziałam, miałam zdarte gardło i kładąc się do łóżka, trzęsłam się z emocji. Co roku transmisji z Red Bull Rampage towarzyszyły podobne przeżycia – żadna inna dyscyplina, której sama nie uprawiam (ba! nigdy nawet nie liznę), nie przyprawiała mnie o takie dreszcze! Nie Vuelta, nie podsumowanie generalki w maratonach, nie rozpoczęcie sezonu przełajowego, ale właśnie Rampage był dla mnie zwieńczeniem sezonu – po nim można było przystopować, wziąć oddech, po nim już niczego na rowerze nie trzeba, a wszystko jedynie można!   W tym roku COVID-19 pożarł Rampage. Wziął i zeżarł! Ze skórą, kośćmi i moją ochotą na jeżdżenie. W tym roku nie było opowiadań Godziek Brothers. Nie było zdjęć Bartka Wolińskiego. Nie było Andreu Lacondeguy, który, zanim ostatecznie spektakularnie czegoś nie doleci (lub przeleci), rozświetla pustynny kurz promieniami swojej energii. Nie wiadomo, czy nadal trzeba być Kanadyjczykiem, żeby stanąć tam na pudle, ani czy Brandon Semenuk wciąż fajniej wypada w reżyserowanych filmach niż na żywo... Nie było przede wszystkim wszystkich tych niewykonalnych rzeczy, które ktoś nagle zrobił! Dlatego tak bardzo mi tego brakuje. Bowiem istnienie czegoś tak szalonego, pozornie niewykonalnego, obarczonego takim ryzykiem, i ujarzmianego z taką kontrolą, pozwala mi wierzyć, że ten świat nie opiera się tylko na rzeczach wyjaśnialnych i wykonalnych. Rampage pozwalało ufać, że niesamowity świat, jakiego chcę, naprawdę istnieje! Rampage – ang. szał, amok.
Czytaj więcej