Dolinki Krakowskie

Mój drugi maraton MTB w życiu: stoję przed namiotem, gdzie sędzia (czy ktoś sędziopodobny) wywiesza kartki z wynikami. Pcham się tam, grzecznie mówiąc „przepraszam”, i na kolejnej kartce dostrzegam znów tak nieubłaganie dużo podobnych do siebie wyników: sekunda różnicy, dwie sekundy, cztery. Czekam i wydaje mi się niemożliwe, żeby tak dużo osób mnie wyprzedziło. Jakim cudem dwie minuty przede mną były dziesiątki innych zawodników? Naprawdę nic o tym sporcie nie wiedziałam.  Potem pamiętam opustoszałe Krakowskie Błonia, na które wjeżdża Grzesiek – cały na biało-czerwono, to znaczy zakrwawiony i grubo obandażowany. Naprawdę się nie spodziewaliśmy, że koleiny mogą być tak niebezpieczne. Mój drugi maraton w życiu wyssał w moim wnętrzu próżnię, którą przez kolejne lata musiałam wypełnić dużą dawką podobnego ścigania. Grzesiek już nigdy z nami nie pojechał.
Czytaj więcej

Bomba nie wybiera

Doświadczył jej chyba każdy kolarz. Pozornie nie wydaje się niczym strasznym, choć w rzeczywistości jest naprawdę groźna. Krąży o niej wiele historii. Jej objawami są: osłabienie, pogorszenie wydolności, zawroty głowy, drżenie rąk, zaburzenia koordynacji, wilczy głód, senność, dezorientacja i zwiększona drażliwość. Mówi się, że nie wybiera. Bomba.
Czytaj więcej

Kawa. Znaleźć ideał

Dla wielu z nas tzw. mała czarna jest nieodłącznym elementem poranka, spotkania z przyjaciółmi czy rodziną. Jest też często wypijana przez sportowców przed treningiem. 
Czytaj więcej

Amerykański patent do renowacji stawów wreszcie dostępny w Polsce

Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym, jak zatrzymać proces destrukcji stawów przy zawodowym uprawianiu sportu?  Jak robią to zawodnicy w innych krajach, że ich kariery trwają o wiele dłużej? Jak ograniczyć stany zapalne stawów przy tak intensywnej eksploatacji? Jak zadbać o ochronę zarówno tkanki chrzęstnej włóknistej, jak i szklistej? Czy można się jakoś specjalistycznie wspomóc, zanim dopadnie Was kontuzja? Na te pytania postaram się odpowiedzieć w tym artykule.
Czytaj więcej

Awarie w egzotycznej podróży

Sprawdzam po raz trzeci: hamulce pracują doskonale, żaden fragment bagażu nie dotyka obręczy ani szprych. Wskakuję na siodełko, naciskam na pedały, rower rusza, ale w dalszym ciągu słyszę, że gdzieś coś dziwnie chrzęści. Jazda staje się coraz trudniejsza i w pewnym momencie tylne koło przestaje się obracać.
Czytaj więcej

Ściąga z Red Bull Rampage 2021

Już nie możesz się doczekać październikowej relacji z Rampage’a? Gdzie będziesz śledził(-a) zmagania riderów – w knajpie z ekipą czy w domu przy kompie? A może nie wiesz, o co chodzi i czego dotyczy to całe zamieszanie? Dobrze trafiłeś(-aś)! Po przeczytaniu tego artykułu posiądziesz wiedzę tajemną, dostępną dotąd tylko dla garstki wiernych. No dobra – to nie takie proste, ale będziesz wiedział(-a) przynajmniej, czym się różni barspin od tailwhipa i dlaczego ta impreza ściąga co roku przed ekrany miliony widzów.
Czytaj więcej

Kwadratura koła

Simon Smythe – publicysta „Cycling Weekly" – w 2016 r. opisał historię pewnego wynalazku, który miał na zawsze zmienić obraz roweru jako pojazdu dla biedoty skleconego z kawałków drutu. Sportretował w niej inżyniera pracującego dla Cannondale, niejakiego Raphaela Schlangera, który w 1990 roku opatentował zaskakujące koła.
Czytaj więcej

Top Fuel '2022

Jeden z najbardziej zasłużonych modeli Treka w historii. Pojawił się już w 2004 roku. Słowo „model” trzeba jednak w jego wypadku traktować bardziej w znaczeniu „nazwa”, ponieważ jego pierwotna wersja była przeznaczona ściśle do warunków sportowego boju. 
Czytaj więcej

RockShox Flight Attendant

RockShox wprowadza do oferty widelce i dampery sterowane elektronicznym systemem Flight Attendant. 
Czytaj więcej

Targi wczoraj i dziś

Pamiętam jeszcze targi organizowane praktycznie w centrum Friedrichshaffen. W dawnych halach. Były małe, ciasne i szalone. Targi i hale.
Czytaj więcej

BB INFO

  KTM Myroon Exonic W najnowszej generacji Myroon, model obecny w kolekcji od 2009 roku wyposażony będzie w ramę ważącą w rozmiarze M tylko 920 g. Mimo tak znaczącej redukcji, zwiększona została sztywność boczna tylnego trójkąta (o ok. 13%), zastosowano pełne wewnętrzne powadzenie kabli wprowadzanych do wnętrza poprzez łożyska sterów o specjalnej konstrukcji oraz zwiększono tolerancje dla opon do rozmiaru 2.35” włącznie. Wyposażenie roweru w widelec Fox 32 Float SC Factory, napęd SRAM XX1 Eagle AXS i carbonowe koła DT Swiss XRC 1200 Spline ustawiło masę kompletnego roweru na poziomie 8,9 kg i przy cenie 37 699 zł. (PK)             Tricksuff C22 Zaciski do gravela i szosy Niemieccy specjaliści od obrabiarek CNC rzucili rękawicę Shimano. Nie, nie robią klamkomanetek, ale zaproponowali zaciski, które pasują do systemu STI. Poprawione dwutłoczkowe zaciski mają nawet śrubkę pozwalającą odpowietrzyć hamulec strzykawką od dołu, ale ważniejsze jest w nich to, że poszerzono w nich przestrzeń pomiędzy połówkami, dzięki czemu uzyskano więcej przestrzeni na regulacje niezbędne w szosowym standardzie mocowania Flat Mount. Obcierające hamulce w szosówkach i gravelach to istna plaga i powód, dla którego nawet dziś co bardziej krnąbrni zawodowcy od czasu do czasu ścigają się na hamulcach szczękowych, np. taki Pidcock. Trickstuff jest znany z mocy i jednoznaczności zacisku, dlatego trudno powiedzieć, czy będzie to interesująca opcja dla użytkowników Shimano, ale opracowano identycznie wyglądające zaciski mogące pracować z klamkomanetkami SRAM. Dopasowano je bowiem do płynu hamulcowego DOT. I taka wersja może stanowić ciekawy upgrade. (MK)           KLS Outrage, Sharp i Vantage Triple-Inmold  Cechą wspólną nowych kasków jest technologia budowy, w której warstwa zewnętrzna składa się z trzech elementów połączonych z absorbującą uderzenia, warstwą wewnętrzną. Nazwana przez producenta Triple-Inmold ma zwiększać sztywność skorupy kasku, a w momencie uderzenia lepiej rozpraszać energię (dzięki większej liczbie elementów), zachowując jednak jej integralność. Dodatkowo skorupy otrzymały wzmocnienie w części czołowej w formie mostka (z włókna węglowego w modelu Vantage lub termoplastu w dwóch pozostałych), który ma poprawić ochronę w trakcie uderzeń czołowych (energia dodatkowo rozpraszana jest na boki kasku). A przy uderzeniach bocznych mostek odgrywa rolę wzmocnienia i kaski zyskują dodatkową sztywność poprzeczną. Nowe kaski charakteryzuje rozbudowana tylna część dla dodatkowej ochrony potylicy, wszystkie trzy modele wyposażone są w wielokierunkowy system regulacji 3D FIT, wyściółki z termoaktywnego Coolmaxu oraz magnetyczne sprzączki Fidlock. Outrage to kask z kategorii Gravity (na głównym zdjęciu), który oprócz powyższych cech, ma najbardziej rozbudowaną skorupę, szczególnie w tylnej części, ale przy tym waży 340/370 g (zależnie od rozmiaru). Kask jest przystosowany do współpracy z goglami – ma specjalną klamrę na pasek w tylnej części, a daszek trzy położenia – niskie, wysokie i najwyższe do transportu gogli. Model Sharp z wydajną wentylacją i rozbudowaną częścią potyliczną jest kaskiem z kategorii MTB/Adventure, model Vantage, charakteryzujący się aerodynamicznym kształtem oraz najbardziej ze wszystkich wydajnym systemem wentylacji, przeznaczony jest dla kolarzy ściągających się w XC lub na szosie. Jego specjalnym „ficzerem” jest port okularów z gumowymi poduszeczkami zapobiegającymi wypadaniu okularów. Wraz z odpowiednim profilowaniem skorupy wewnątrz dającym miejsce na zauszniki i pozwala przewozić okulary, kiedy te są zabrudzone lub zaparowane. Masa tego sportowego modelu to 260/280 g. Każdy z modeli oferowany jest w dwóch rozmiarach (54–58 i 58–61 cm) i w kilku kolorach w cenach: Outrage – 499 zł, Sharp – 449 zł, Vantage – 649 zł. (PK)           Abus Anioł stróż w kasku z gardą W  kolekcji wreszcie pojawiły się bardzo ładne i nie tak kontrowersyjne jak Montrailer kaski do dyscyplin, w których grawitacja odgrywa istotną rolę. Orzeszkowy Cliffhanger ma ładny kształt osłaniający głęboko potylicę, nieźle prezentuje się też Modrop z popularnej półki cenowej. Jeszcze ciekawsze jest natomiast to, że Abus penetruje rynek kasków fullface. Airdrop to ich pierwszy kask z certyfikacją ASTM DH przeznaczony do enduro. Wykonany w technologii EPS z policarbonatową skorupką został dodatkowo wzmocniony zatopionym w EPS-ie szkieletem. Airdrop dopasowuje się do czaszki opaską zaciskaną pokrętłem Zoom-Ace-FF, a pasek pod brodą zapięciem motocyklowym DD.  Zarówno regulowany daszek, jak i garda są skonstruowane z uwzględnieniem kontrolowanego pochłaniania przeciążeń przy odłamywaniu się. Specjalne nakładki z pianki EVA umieszczone na dolnej krawędzi mają chronić obojczyki. Instalacja MIPS zapewnia ochronę przed skutkami uderzeń skośnych. Ale jest jeszcze jedna funkcja, którą powinni zainteresować się jeżdżący samotnie. Quin to detektor wsunięty w specjalnie przygotowaną szczelinę w EPS-ie. Zespół akcelerometrów wykrywa kraksę, za pomocą Bluetooth 5.0 komunikuje się z aplikacją na smartfonie użytkownika i w przypadku braku reakcji na alarm, system zakłada, że użytkownik utracił świadomość. Dlatego pod wybrane wcześniej numery wysyła wiadomość zawierającą ostatnią odnotowaną pozycję jadącego z informacją o wydarzeniu. W drugim etapie odbiorcy tych wiadomości mogą podjąć kroki i ewentualnie wszcząć akcję ratunkową. Wybrane kaski Abus będą miały Quin Technology w standardzie. Pojawią się też wersje Quin ready, żeby użytkownik mógł uzupełnić tym akcesorium zakupiony wcześniej kask. Ustrojstwo będzie kompatybilne z takimi kaskami: Airdrop, Cliffhanger, Moventor 2.0 i Modrop a także bardziej szosowo/XC jak Aventor i Viantor. (MK)            Kross Level TE, 12.0 i 6.0 Femi Line Wzorem Mai Włoszczowskiej  Dwie topowe wersje hardtaila XC otrzymały nową ramę o zmodyfikowanej geometrii, będącej kopią tej z roweru, na którym Maja Włoszczowska startowała na Igrzyskach w Tokio. W ramie wydłużono przedni trójkąt, a zasięg dla rozmiaru L wynosi 447 mm, czyli wzrósł o 9 mm względem dotychczasowej wersji. Jednocześnie o 3 mm – do 430 mm – skrócono tylny trójkąt oraz o 3 mm obniżono środek suportu. Rama w całości zaprojektowana została w dziale R&D Krossa i zbudowana na własnej linii produkcyjnej ram carbonowych. Wykorzystany został kompozyt D84 SL składający się z włókien T800 i M40J połączonych żywicą nanoalloy. Asymetryczna konstrukcja tylnego trójkąta umożliwia montaż opony w rozmiarze 2.35”. Rurki podsiodłowe o płaskim przekroju są podatne w płaszczyźnie pionowej, zachowując sztywność skrętną i boczną. Kosztujący 23 999 zł Level TE (na zdjęciu poniżej) ma zamontowany amortyzator RS SID SL Select RL, koła DT Swiss XRC 1501 i napęd Shimano XT/XTR. Ponad połowę tańszy Level 12.0 (9999 zł) wyposażony jest w ten sam widelec, ale aluminiowe koła DT Swiss X 1900 i napęd Shimano SLX/XT. W aluminiowej części kolekcji nowością jest kobiecy model Level 6.0 Femi Line (zdjęcie powyżej). Na kołach 29” i ramie, której rozmiarówka zaczyna się już od rozmiaru DXS (15”) wyposażony w amortyzator SR Suntour Raidon XC RLR 100 mm i dwunastorzędowy napęd Shimano Deore M6100 z kasetą 10–51. (PK)     Kross Level/Lea JR 3.0 Light Małe terenówki  Agresywna linia ramy z bardzo niskim przekrokiem oraz 24-calowe koła z grubymi oponami 2.35” dużo mówią o charakterze tych rowerków. Lekkie (11,9 kg), wyposażone w sztywne widelce, hydrauliczne hamulce tarczowe oraz napędy Shimano 1x8 z kasetami o szerokim zakresie 11–34 będą stanowić doskonałą platformę wprowadzającą w świat jazdy w terenie. W kolekcji znalazły się dwa modele Level dla chłopców i Lea dla dziewczynek, oba są wyposażone identycznie, różnią się tylko malowaniem oraz rozmiarem ramy, w Level jest to 14”, a w Lei – 12”. (PK)           Trek Checkpoint SLR – SL – ALR Wyścigowy – Wyprawowy – Uniwersalny  Trek wchodzi w nowy sezon z poszerzoną rodzinną całkowicie nowych szutrówek. Zaprezentowane zostały trzy linie, każda zaprojektowana z myślą o innym rodzaju użytkownika, wspólna dla wszystkich jest tylko zmodyfikowana, postępowa geometria. W projekcie skupiono się na dopracowaniu parametrów mających wpływać na poprawę własności jezdnych w terenie. Zgodnie z tendencją zapoczątkowaną w rowerach MTB, zwiększono długość przedniego trójkąta, aby uzyskać bardziej wyciągniętą sylwetkę, bo sprzyja efektywnemu napędzaniu, a także lepszemu ułożeniu środka ciężkości na podjazdach. Przykładowo, reach dla rozmiaru 56 cm wrósł o 14 mm, żeby osiągnąć 407 mm. By zachować dobrą manewrowość, zostało to skompensowane krótszym mostkiem i mniejszym zasięgiem kierownicy. Niezmieniony pozostał dość stromy kąt główki wynoszący 72,2° oraz ciąg widelca 67 mm. Dla poprawy stabilności przy szybkiej jeździe wydłużony został tylny trójkąt z 425 do 435 mm. Cechą wspólną dla całej rodziny jest kompatybilność z oponami o szerokości 700x45C lub 650Bx2.1”, co zdaniem specjalistów Treka jest wystarczające do szerokiej gamy zastosowań, od sportowych, do eksploracyjnych. SLR to w kolekcji Treka tradycyjnie oznaczenie najwyższej klasy rowerów stworzonych z myślą o zawodach i rywalizacji, także na profesjonalnym poziomie. Nie inaczej jest w przypadku Checkpoint SLR, najlżejszej i najszybszej gravelówki w kolekcji. Rama z włókna OCLV 700 zbudowana jest z wykorzystaniem aerodynamicznych profili inspirowanych modelem Emonda. Rama ma zintegrowany maszt podsiodłowy oraz wbudowany w górną rurę rozdzielacza drgań IsoSpeed w specjalnej wersji – taki sam jak w Madone SLR i Domane SLR. Nowością jest wyposażenie ramy w schowek na narzędzia i akcesoria wbudowany w dolną rurę, jak w górskich modelach, np. Top Fuel, którego test możecie przeczytać na str. 32. Oczywiście na schowku nie kończą się możliwości transportowe ramy SLR. Wewnątrz przedniego trójkąta umieszczane są trzy mocowania koszyków, w tym jedno potrójne. Dodatkowe, czwarte, umieszczone jest pod dolną rurą, tuż nad osią suportu. Na górnej rurze jest mocowanie na torebkę Bento, a pod spodem rozmieszczono ukryte gniazda do montażu nowej torby na ramę Bontrager serii Adventure Boss. W SLR zrezygnowano z potrójnych gniazd montażowych na goleniach przedniego widelca. Przez to mogą być cieńsze, a tym samym lżejsze; rama SLR m.in. dzieki temu waży ok. 200 g mniej od następnej w hierarchii SL-ki. Na szczęście nie zapomniano o gniazdach błotników. Łącznie linia SLR liczy cztery modele, z których topowa wersja SLR 9 eTAP ma ważyć 8,1 kg, kosztując 56 999 zł. Linia SL powstała z myślą głównie o jeździe przygodowej. Ramy zbudowane są z włókna OCLV Serii 500 i wyposażone w rozdzielacz IsoSpeed, którego konstrukcja umożliwia wykorzystanie standardowych wsporników siodła. Podobnie jak SLRka ma schowek w dolnej rurze oraz opisany wcześniej zestaw gniazd montażowych, poszerzony o potrójne mocowanie na przednim widelcu. SL-ka oferowana jest w trzech wersjach, dwóch na SRAM-ie eTAP i najtańszej z nich, kosztującej 16 499 zł, na Shimano GRX RX600. Trzecią odsłoną Checkpointa jest ALR zbudowany z aluminium Serii 300. W ofercie jest tylko jeden model w cenie 11 499 zł na osprzęcie GRX RX600. W jego ramie nie ma rozdzielacza IsoSpeed ani schowka, ale mnogość innych mocowań błotników, toreb, bidonów oraz bagażników z przodu i tyłu czynią go najbardziej uniwersalnym. Nadającym się i do sportu, i do eksploracji czy codziennych dojazdów do pracy. Trek informuje, że będzie on ważył 9,75 kg. (PK)            Linia F. F jak flow w Srebrnej Górze Od czasu jej premiery zdążył już opaść kurz wzbudzony przez hejterów cudzej roboty. Bezsporne jest jednak to, że linia F wzbogaciła kompleks tras Enduro w Srebrnej Górze. Zaprojektował ją i wykopał słynny Nico Vink, specjalista od budowy tras flow i bardzo dużych lotów. Vink ma na sumieniu kilka miejscówek, jak choćby oddana w 2020 La Fenasosa Bike Park w hiszpańskim Alicante czy słynna Vink Line w Chatel albo zabójcza linia zbudowana do Old World w nieodległej od Srebrnej Kudowie-Zdroju. To pokazuje, że Vink buduje linie przerażające, ale ma też zajawkę na trasy flow dla zwykłych zjadaczy chleba. Jego styl to szerokie bikeparkowe trasy, bardzo głębokie bandy o precyzyjnie dobranym promieniu i niepozorne wybrzuszenia przed hopami. Przed większością konstruuje wiele niezrozumiałych w pierwszej chwili przełamań. Te unikatowe rozwiązania na jednej szerokiej trasie tworzą wiele linii i opcji. W zależności od prędkości najazdu możesz za każdym przejazdem gdzieś indziej zacząć i wylądować. Dzięki nim i mnóstwie różnych profili wbudowanych w najazdy i zjazdy okazuje się, że każdy może się na nich bawić. Oglądając przejazdy na „efce”, przekonałem się, że każda hopa może być przejechana z dowolną prędkością, ale i tak każdy sobie coś skoczy. Vink pewnie przeleci kilkanaście metrów, ja dwa, a „pańcia z pieskiem w koszyku” na kierownicy nawet nic nie zauważy i pojedzie dalej. I taka właśnie jest „efka”. Zakręty są długie i tak poprowadzone, żeby nie trzeba panicznie hamować, ba, żeby je przejechać dynamicznie, potrzeba całej masy prędkości, bo po długich najazdach nie trzeba kombinować, jaką dobrać prędkość. Herr Vink go ustalił, więc jeśli nie masz hamulców i się puścisz z pieca na łeb poleeecisz, a jak skrewisz i przyhamujesz, to prawdopodobnie wylądujesz na płaskiej części stolika. Żeby z werwą pokonać linię F w Srebrnej, trzeba zasuwać i się nie bać. Jest to o tyle proste, że trasa ma ze trzy metry szerokości, a najazdy są długie i widoczne z daleka. Dlatego najlepiej zdjąć hamulce albo przynajmniej palce z klamek i pozwolić pracować grawitacji. Zwłaszcza górna część jest bardzo płynna, linie zakrętów są  bosko wyprofilowane. Kiedy jednak już wchodzisz w stan przepływu, na samym końcu pojawiają się trzy zwalniające zakręty. I właśnie one okazują się (za?) ciasne i zaskakujące. Warto zwrócić na nie uwagę w inauguracyjnym przejeździe. Zwłaszcza że na jednym z nich, jeżdżący bez przerwy wyrabiają linię–skrót. Wiedzie na manowce. Jedź więc szeroko, jak Nico przykazał. Trzy czwarte trasy niezwykle przypomina mi ikoniczny A line z Whistler. Z jedną uwagą, w Kanadzie albo pecisz i lecisz, albo się zsuwasz i jest wstyd. Tu jest zabawa dla każdego i można polatać jak w najlepszych bikeparkach świata. Uważam, że F Line w Srebrnej Górze jest jak czarny Kamień w Mekce. Przynajmniej dziesięć okrążeń rocznie jest obowiązkiem prawowiernego bikera. W mojej ocenie, wbrew tradycji ośrodka, należałoby przemianować odcinki. Linii F przynależy się godne miano „A Line”. (MK)    
Czytaj więcej

Pozytywizm i praca u podstaw

  Był w zawodowym peletonie koleś, który wciąż robił sobie krzywdę. Wszystko szło dobrze, czołówka klasyfikacji, a on nagle się zagapiał, wyskakiwała mu pod koła pokrywa studzienki i bam – gleba, koniec wyścigu, powrót do domu, operacja, rehabilitacja. Kiedy wpisuje się w Wikipedię słowo „crash” w wyszukiwaniach na stronie, która prezentuje jego postać, wyskakuje pięć wyników. Sporo. Piszę o Danie Martinie, choć pewnie podobnych przypadków jest więcej. Przypadków, które wyłamują się statystykom. Pech. Nazwijmy to pechem.   Czy masz wśród znajomych kogoś, kto namawia Cię, żebyś jeździł bez kasku? Nie cały czas, ale w pośpiechu, po bułki do sklepu w wakacje, do paczkomatu. Po co Ci kask? Nie bierz. To dwie minuty – mówi. Ja nie mam. Nikt by się nie odważył palnąć czegoś takiego w moim towarzystwie. Nie dlatego, że jestem oszołomem, ale dlatego, że mam samych kolarskich znajomych, którym do głowy nie przyszłoby, że można wyjść na rower bez kasku. Każdy z nich przeżył glebę, której miało nie być. Jak Dan Martin w Belfaście na pierwszym etapie Giro d’Italia w 2014 roku. Nie sądzę, by miał ochotę wracać do domu po pierwszym dniu ścigania. Po niespełna 22 kilometrach jazdy! Nawet nie zdążył porządnie się zmęczyć. Może trochę przepalił nogę…   Dopóki weekendy spędzałam na wyścigach, nie miałam pojęcia, jak w dzisiejszych czasach wygląda statystyczny rowerzysta amator, a lasy, parki, ulice i drogi dla rowerów w mojej okolicy aż eksplodują od rowerzystów bez kasków. Jeden kask na sześć głów – tak wychodzi z moich szacunków. Przecież to nie jest tak, że tylko ci pędzący na złamanie karku robią sobie krzywdę. Kraksy to najczęściej efekt przypadku, zbiegu okoliczności, czasem spadku koncentracji, czasem braku doświadczenia. Skąd w ludziach taka wiara, że nic złego nie może się stać? Impet, z jakim głowa wali w ziemię przy nonsensownym uślizgu koła w koleinie zaskakuje mnie za każdym razem. Nie trzeba przy tym lecieć w dół 30 km/h. Wystarczy się toczyć. Wtedy może jest nawet gorzej.   Jak przekonać tych, którym nigdy się nie przytrafiła kraksa, że kiedy do niej dojdzie, ich mózg bez kasku ma małe szanse wyjść z uderzenia bez szwanku. Nie mówiąc o twarzy. Szlify na twarzy mogą nie być bezbolesne i ładne.   Kask na pewno by je ograniczył.   Gdyby każdemu z nas udało się przekonać jednego nieprzekonanego i namówić go do noszenia kasku, producenci kasków wpadliby w euforię. I niech im służy, chociaż nie oni są najważniejsi. Pomyśl, jaką będzie nagrodą, gdy ktoś namówiony powie Ci Dziękuję!, gdy kask, który mu kupiłeś, uratuje jego „makówkę”. Bezcenne!  
Czytaj więcej