Małe, lekkie i zaprojektowane z pomysłem, aby dobrze pełnić swoją funkcję. Oto wybór przydatnych gadżetów na sezon 2020.
Kategoria: Artykuł
Imponuje mi brakiem napinki na mechanizmy amortyzujące, wyginające się rurki tylnego trójkąta czy izolowane główki ramy. Komfort i amortyzacja biorą się głównie z opon, a możliwości terenowe potrafią zaskoczyć niejednego górala.
Graveling wziął świat szturmem, ale doskonalenie roweru na takie warunki idzie w wielu kierunkach. Z jednej strony upraszczane są konstrukcje i doskonalona jest technologia materiałowa, co najdobitniej widać w ogumieniu. Z drugiej – pojawiają się stosunkowo skomplikowane rowery wspomagane elektrycznie. Dokąd to wszystko zmierza? Obserwujemy z zaciekawieniem.
Małe firmy projektowe mogą bardzo poważnie zmienić wizję konkretnych rozwiązań. Ich pomysły często odmieniają losy cywilizacji, tak było z chlebem (ktoś przypadkowo doprowadził do fermentacji ciasta i powołał do życia zakwas) i przerzutką konstrukcji Tulio Campagnolo, przez którą ludzie skarleli i stali się bardziej wygodniccy. Dziś obserwujemy, jak giganci technologii powoli tracą zainteresowanie u widzów wyczekujących zmiany. Jednak wciąż trudno sobie wyobrazić sytuację, w której wszystkie wymienione poniżej produkty zdominują rynek technologii zmiany biegów.
Czy pomiar mocy realizowany w korbach odchodzi w przeszłość? Nowa propozycja od SRM pozwala podejrzewać, że to prawdziwa tendencja. Z drugiej strony Stages cyzeluje technologię w cenach pozwalających myśleć o pomiarze mocy nawet mniej majętnym związkom sportowym i dopasowuje ją do coraz nowszych wersji korb.
Jeśli chcesz kogoś zmusić do naprawdę poważnego wysiłku, musisz mu coś dać w zamian. Czasy, kiedy trening zimą przeznaczony był tylko dla szaleńców, minęły. Dziś oprócz bólu i poświęcenia trzeba zaoferować przyjemność i rywalizację prowadzoną na przyrządzie, który nie jest narzędziem tortur, tylko... rowerem.
„Może chciałbyś w połowie sierpnia przejechać przez Karpaty od Ustronia do Mucznego w Bieszczadach? Blisko 600 kilometrów non stop” – pyta mnie na wiosennym treningu biegowym Zbyszek. „Ja się wybieram. Polubiłem bikepackingowe zawody po zeszłorocznej Wiśle 1200”. Trochę zaskoczony, ale żądny przygód i rowerowych wyzwań, palnąłem bez zastanowienia: „Jasne, dlaczego nie, jadę”. Trochę na wyrost, mając nadzieję, że rodzina zaakceptuje mój kolejny wyjazd.
Nie mogło Nas tam zabraknąć: ostatnia edycja Cyklokarpat to nie tylko wydarzenie sportowe ale też kulturalne. Piękna trasa w Beskidzie Małym a w miasteczku zawodów dobra muzyka, uroczysta dekoracja i moc atrakcji dostępnych dla zawodników. No i oczywiście pogoda na zamówienie: ok. 20st.C i bez opadów. To było wspaniałe zakończenie sezonu z Cyklokarpatami.
Tajwańczycy prezentują kolejną generację hardtaila do ścigania się w cross-country. XtC a.d. 2020 jest lżejsze i charakteryzuje się bardziej agresywną geometrią.
To było godne pożegnanie lata! Któż mógł się spodziewać, że zapowiedzi organizatora o gwarancji świetnej pogody nie będą tylko zabiegiem PR-owym! Kiedy niemal każdy kolarz 3 dni wcześniej zastanawiał się nad wydobyciem skrzętnie schowanych ciepłych ubrań, a wielu bliżej było do przywitania się z trenażerem niż z wyjściem na zewnątrz, to w weekend mogliśmy się przekonać, że zapowiedzi nie były fikcją. Ten dzień, dwudziesty drugi września okazała się być jednym z przyjemniejszych momentów całego sezonu, a każdy kto zdecydował się na start w niedzielnych zawodach aż tryskał energią do walki w tych pięknych okolicznościach. Co więcej, nie był to stan trwający tylko przed startem, bo tylu zadowolonych twarzy i pochlebnych opinii nie widziałem już dawno.
Jadąc na otwarcie Akredytowanego Centrum Badawczo-Rozwojowego oraz zrobotyzowanej linii produkcyjnej ram rowerowych do oddalonego od Rzeszowa o niespełna 60 km Podgrodzia koło Dębicy, nie do końca wiedzieliśmy, czego możemy się spodziewać. To, co zobaczyliśmy na miejscu, przerosło nasze najśmielsze oczekiwania, a towarzyszący mi redaktor prowadzący wiele już w życiu widział i zaskoczyć go niezwykle trudno.