Trudno o optymizm, gdy mowa o bezpieczeństwie rowerzystów w Polsce. Aby uzmysłowić sobie skalę dramatu, warto spojrzeć na nasze statystyki nieco szerzej. Według raportu Komisji Europejskiej, w 2018 roku (to ostatni okres, za który dostępne są porównywalne dane), na obszarze UE śmierć w wypadkach drogowych poniosło 2006 rowerzystów. Co siódma ofiara zginęła w Polsce, której ludność stanowi ok. 8,5% mieszkańców całej Unii. To niemal dwukrotna nadreprezentacja, chociaż ten statystyczny termin kiepsko oddaje powagę sytuacji. Ale poniekąd naprowadza na jedną z najpoważniejszych barier, z jakimi mamy do czynienia w tej sprawie.
Problem I: o bezpieczeństwie nie potrafimy rozmawiać
W rozmowach o wypadkach komunikacyjnych często wpadamy w językowe koleiny, wyznaczone przez lakoniczne komunikaty policji, które z jednej strony próbują w usystematyzowany sposób opisać zdarzenia, ale z drugiej mimowolnie odbierają ich uczestnikom element sprawczości. Najczęściej dowiadujemy się o tym, czego sprawca lub ofiara wypadku nie zrobili. „Nie zachował należytej ostrożności”, „nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze”, „nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu” – to tylko kilka przykładów z przebogatej kolekcji wydarzeń, które – jak się wydaje – nie miały miejsca.
Wydaje się to rzeczą pozornie błahą, ale w istocie ten utrwalony przez używany język wzorzec determinuje nasze myślenie o całym problemie: zdarzenia na drodze nie są efektem działań. W naszej świadomości stają się głównie efektem zaniechań. Czymś, co wydarza się bez naszego udziału. Nie jako efekt podjętej decyzji, ale zdarzenia, które po prostu samoistnie zais...
Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 10 wydań czasopisma "bikeBoard"
- Dodatkowe artykuły niepublikowane w formie papierowej
- Dostęp do wszystkich archiwalnych wydań magazynu oraz dodatków specjalnych...
- ...i wiele więcej!