Obudził nas chłód poranka i wycie katowanych silników terenówek w oddali. Wypełzliśmy z namiotu. Poranne słońce rozświetlało otaczające nas morze czerwonego piachu i skał. Zostało nam kilkaset metrów, by wymęczony wczoraj podjazd na Hurrah Pass dzisiaj nagrodził nas długim zjazdem. Pośpiesznie pakujemy biwak w nasz bikepackingowy stuff i wracamy na szutrową drogę. Za dwa dni mamy stanąć u bram Parku Narodowego Canyonlands, by pokonać jeden z najwspanialszych szlaków offroadowych – White Rim Road. Dlatego teraz wypełniamy wolny czas, błąkając się po pustynnych okolicach Moab.