Obudził nas chłód poranka i wycie katowanych silników terenówek w oddali. Wypełzliśmy z namiotu. Poranne słońce rozświetlało otaczające nas morze czerwonego piachu i skał. Zostało nam kilkaset metrów, by wymęczony wczoraj podjazd na Hurrah Pass dzisiaj nagrodził nas długim zjazdem. Pośpiesznie pakujemy biwak w nasz bikepackingowy stuff i wracamy na szutrową drogę. Za dwa dni mamy stanąć u bram Parku Narodowego Canyonlands, by pokonać jeden z najwspanialszych szlaków offroadowych – White Rim Road. Dlatego teraz wypełniamy wolny czas, błąkając się po pustynnych okolicach Moab.
W tereny te tłumnie ściągają wszyscy, którzy gardzą asfaltem. Dlatego na naszej, wydawałoby się, zapomnianej drodze ruch jest imponujący. Mijają nas samochody terenowe, których kierowcy niemal każdorazowo, szczerząc do nas zęby w uśmiechu, dopytują, czy wszystko OK i czy mamy wodę? Dlatego też, gdy zatrzymuje się obok mnie terenowy pick-up, oczekuję standardowego pytania. Z gotową odpowiedzią – że jest super i nie potrzebujemy wody, czekam cierpliwie, gdy ze środka pada pytanie: – Dokąd jedziecie?



Nie byłem przygotowany na taki kierunek dyskusji. Co więcej, cel naszej wycieczki nie był określony. Ścierały się w nas różne ambicje, od sportowych, poprzez krajoznawcze, aż po artystyczne. Jak na trzech uczestników, zrobił się niezły bałagan i w konsekwencji jechaliśmy gdziekolwiek, nie podejmując dyskusji nad celem, by nie psuć bardzo dobrej zabawy z jazdy po pustyni. Pogrążony w konsternacji postanowiłem pchnąć rozmowę d...
Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 10 wydań czasopisma "bikeBoard"
- Dodatkowe artykuły niepublikowane w formie papierowej
- Dostęp do wszystkich archiwalnych wydań magazynu oraz dodatków specjalnych...
- ...i wiele więcej!