Nie mogę z honorem przyjąć diagnozy, że w takim ustawieniu pochylenie moich pleców jest za duże, no bo przecież mostek na plus to jakiś obciach, ale bikefitter uparcie tłumaczy, że leżę na rowerze jak pijaczyna na barze i tak się nie godzi. Nawet w pro peletonie. Nagle Marcin, który namówił mnie na te bikefittingowe czary w SGR Lab, przygląda się, jak jego młodszy bikefitter ostatecznie odkręca kapsel w mojej rurze sterowej, odbiera telefon z triumfalnym okrzykiem: „mamy telefon z Tour de France!”.
Dzwoni Bartek Czerwiński, fizjoterapeuta i starszy bikefitter przy SGR Lab w Srebrnej Górze. To z nim miałam się spotkać, by dokonać czarów z ustawieniem mojego głównego wyprawowego roweru, ale Bartek miał inne plany – 21 dni z teamem Bora-Hansgrohe na największym wyścigu świata! Prosimy o pozdrowienie Petera Sagana, a ja trzy dni później mam wywiad z fizjoterapeutą, który współpracuje z trzykrotnym mistrzem świata. Tak się to...