W czasie trwania Igrzysk pozwoliłam jednak oprowadzać się po nich w sposób nie do końca sportowy, nie do końca związany z wynikami, czasami i rywalizacją. Codziennie, gdy cichł łomot zawodowych spraw, odpalałam YouTube'a i dawałam się wyciągnąć na tokijski spacer przez Krzysztofa Gonciarza, który współpracował wprawdzie z Eurosportem, ale relacjonował Igrzyska w sposób zupełnie odmienny od tego, co oferowały kanały sportowe. Prowadził mnie na puste baseny, hale i stadiony; na nadbrzeża, skąd obserwował zmagania wioślarzy; do wioski olimpijskiej, gdzie ze spoconym czołem i twarzą okrytą maseczką rozmawiał zza płotu ze sportowcami. Jeździłam z nim komunikacją miejską, przemierzałam ulice i parki pustego, jak na olimpijskie warunki, Tokio. Patrzałam, jak je miękkie japońskie kanapki, które wyglądały jak uszyte z pluszu i zazdrościłam mu apetycznych dań spożywanych na mieście. Słuchałam, jak bardzo jest rozczarowany i zmęczony tymi najdziwniejszymi w historii Igrzyskami, podczas których sportowcy zamknięci są w miasteczku olimpijskim niczym gladiatorzy w podziemiach Koloseum.
Gonciarz jarał się deskorolką! Tak, deskorolką! Tym sportem dla surferów w spoczynku, dla dzieciaków, którym nie chce się wracać do domu, bo poza nim mają fajniej. Miejsce zmagań deskorolkarzy wyglądało tak, jakby w 2021 roku COVID-19 nie istniał i jakby w Igrzyskach nie chodziło o medale – „klimat picia browara spod stołu”. Amelia Bródka, zawodniczka reprezentująca Polskę, na co dzień mieszka w Stanach, opalona, uśmiechnięta kalifornijskim uśmiechem, tłumaczy Gonciarzowi tę anomalię: W deskorolce nikogo nie obchodzi medal. Tu wszyscy są po to, żeby się spotkać, żeby zrobić w końcu wymarzony trick, żeby wyszło to, co zaplanowali. Każdy z nas zna uczucie, gdy robi się idealny przejazd i każdy z nas kibicuje innym, by im też się udało. Stąd ta atmosfera.
Trochę mnie zatyka, bo uświadamiam sobie, że w moim sporcie tego nie ma. W kolarskim świecie chyba tylko slopestyle daje uczestnikom podobne poczucie wspólnoty. W klasycznym kolarstwie (a niech to, nazwijmy cross-country klasycznym kolarstwem) chodzi o wygraną, nigdy nie chodzi o przejazd. Kto nie wygrywa, ten przegrał. Bez pudła nie ma radości. Bez medalu nie ma gratulacji.
Czy my sobie czegoś przypadkiem nie odebraliśmy?