Light & fast na rowerze dla każdego będzie w praktyce oznaczało coś innego. Najprościej określić to jako minimalizm w doborze zabieranego wyposażenia, ale bez rezygnacji z odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa
(np. warstwy termicznej w chłodniejszym klimacie lub podstawowej apteczki) i bez przekraczania indywidualnej granicy komfortu (dla jednej osoby kilka dni w tej samej koszulce jest OK, inna musi zabrać drugą po to, żeby móc robić regularne pranie i jeździć w czystej).
Ultralekkie wyposażenie kosztuje fortunę – to nie dla mnie, tylko dla bogatych gadżeciarzy
Light & fast to przede wszystkim REZYGNACJA ze zbędnych rzeczy, potem zwracanie uwagi na to, co się kupuje, a dopiero w ostatniej kolejności wymiana wyposażenia na lżejsze. Doświadczenie moje i wielu innych osób pokazuje, że około 80–90% oszczędności na wadze można uzyskać, rezygnując z zabierania różnych przedmiotów (lub ich nie kupując), gdzie tu zatem wydawanie kasy? Weźmy przykład 8-kilogramowego plecaka (uff…), w którym niepotrzebnie dźwigasz 2 kg wody, 0,5 kg jedzenia (po drodze są schroniska i sklepy), 1 kg ubrań (dodatkowa bluza, spodnie, wiatrówka, bielizna), 0,5 kg niepotrzebnych kosmetyków i leków (zbyt duże opakowania, za dużo rzeczy w apteczce), 0,5 kg narzędzi, akcesoriów i części zapasowych (jeszcze jedna dętka „na wszelki wypadek”, lampa na kierownicę i czołówka, multifunkcyjny scyzoryk). Zostawiając te rzeczy w domu, obniżamy wagę plecaka o 4,5 kg! Dopiero pozostałe 3,5 kg to obszar, gdzie możemy obniżyć masę, wymieniając wyposażenie na lżejsze (lżejszy plecak, ubrania, narzędzia). To może, ale nie musi kosztować. Zwróć jednak uwagę na to, że potencjalne zyski na wymianie są już o wiele mniejsze – może uda się urwać 500 g, może 1 kg? Odchudzanie o każdy kolejny gram kosztuje coraz więcej, ale jeśli chcesz i możesz, to czemu nie?
Planuj
Nie ma jednego, uniwersalnego zestawu wyposażenia. Co innego zabierzesz na kilkudniowy przejazd chorwackimi górami w lipcu, a co innego w Beskidy we wrześniu. Musisz ocenić kwestie dostępności jedzenia i wody na trasie, ewentualny czas powrotu do cywilizacji w przypadku większej awarii. Sprawdź temperatury i prognozy pogody i dostosuj do nich ubrania. Jeżeli jedziecie w kilka osób, część bagażu można podzielić (np. narzędzia, części zapasowe, apteczka). Zastanów się, gdzie będziesz spać, i do tego dostosuj wyposażenie (śpiwór albo jego brak).
Nie bierz rzeczy, które zazwyczaj wozisz, ale ich nie używasz
W ciepłe letnie dni na kilkudniowe wypady po schroniskach nie zabieram ani nogawek, ani dłuższych spodni czy legginsów. Kiedyś ze mną jeździły, ale się nie przydawały. W schroniskach jest ciepło, a letnie załamanie pogody jestem w stanie wytrzymać w szortach. Podobnie bywa z bluzami i koszulkami „na zapas” itp. Warto sięgnąć pamięcią do ostatnich wyjazdów i przypomnieć sobie rzeczy, które zawsze zalegają w plecaku, warto się ich pozbyć. Scyzoryk, zapasowe rękawiczki, wiatrówka? Jeśli ich nie używasz, to po co wozić? Powyższa zasad nie dotyczy kwestii związanych z bezpieczeństwem, czyli apteczki, folii NRC, latarki czołówki – lepiej, żeby się nie przydawały, ale trzeba je mieć.
Pomyśl, bez czego możesz się obejść
Klapki czy zapasowe buty do schroniska można zastąpić foliowymi ochraniaczami. Legginsy i koszulka do spania nie są niezbędne. Zamiast dmuchanej poduszki możesz użyć zwiniętej bluzy.
Zabieraj rzeczy, których można użyć na wiele sposobów
Kurtka przeciwdeszczowa sprawdzi się świetnie jako wiatrówka, a nawet jako dodatkowa warstwa ocieplająca. Dzięki temu możesz nie zabierać wiatrówki i wziąć cieńszą bluzę. Koszulka rowerowa nr 2 może być używana jako odzież do schroniska, podobnie szorty. Mydłem możesz umyć siebie i wyprać w nim ubrania. Buff może być użyty jako czapka, chusta, opaska, ocieplacz szyi itd. Kombinuj.
Duża suma małych zysków
Myśl o każdej rzeczy z osobna i nie lekceważ możliwości zmniejszenia wagi jakiegoś elementu wyposażenia nawet o kilkadziesiąt gramów. Dziesięć takich zysków może dać już pół kilograma mniej bagażu. Jeśli masz do wyboru kilka koszulek, weź najlżejsze. Podobnie z kurtką, spodenkami, a nawet skarpetkami.
Testuj, rób notatki, wyciągaj wnioski
Pakowanie się „na lekko” wymaga treningu, jak każda umiejętność. Mogą zdarzać się wpadki, nie szkodzi, o ile potraktujesz je jako lekcje.
Nie przesadzaj
Szukaj swojej granicy komfortu, poza którą jazda cieszy o wiele mniej, i staraj się jej nie przekraczać. Ja na przykład nie cierpię zakładać drugiego dnia brudnej koszulki i spodenek, wolę ubrać mokre, ale czyste, i suszyć je na ciele. Szukam z tego powodu możliwości prania i wożę ze sobą jakiekolwiek cienkie szorty i koszulkę, które noszę w czasie prania i suszenia podstawowego zestawu.
Poniżej kilka bardziej szczegółowych rad dotyczących poszczególnych elementów wyposażenia. Przygotowane są one z myśl o typowych kilkudniowych wyjazdach z noclegami pod dachem (schroniska, pensjonaty, agroturystyki) w ciepłych porach, w naszych szerokościach geograficznych. Organizacja noclegu we własnym zakresie to osobny temat i pewnie o nim kiedyś napiszemy.
Plecak
Plecaki rowerowe ważą od kilkuset gramów do dwóch kilogramów. Dużo bagażu wymaga dużego (i zazwyczaj ciężkiego) plecaka. Mając ich kilka, zawsze warto najpierw zastanowić się nad tym, co zabierasz, a dopiero potem, do czego to włożysz. Wybierając plecak, pomyśl też o tym, czy nie ma on zbędnych funkcji i cech, z których nie skorzystasz. Przykładowo – czy dodatkowy protektor pleców jest niezbędny, skoro wieziesz bukłak z wodą, ubrania i jedzenie, które w razie potrzeby zapewnią amortyzację uderzenia? Czy potrzebujesz uchwytów na ochraniacze, jeśli ich nigdy nie używasz?
Moja wieloletnia praktyka wskazuje, że plecaki większe niż około 20 litrów to w przypadku roweru zbyt wiele. Jeśli na kilkudniowy wyjazd potrzebujesz większego plecaka, powinieneś poważnie zastanowić się nad tym, czy musisz to wszystko dźwigać. Mnie w wersji komfortowej na tygodniowy wyjazd w polskie góry w lecie, z noclegami w schroniskach, z powodzeniem wystarcza plecak o pojemności 12 litrów i zostaje w nim jeszcze trochę wolnego miejsca. Mam jednak znajomych, którym taki sam plecak nie wystarcza na jednodniowy wyjazd…
Ubrania – pranie jest OK
Niezbędne jest to, w czym jedziesz, czyli zazwyczaj koszulka, szorty i wewnętrzne spodenki z wkładką, skarpetki i buty. Do tego rękawiczki, kask i okulary, i mamy kompletnie odzianego bikera. Do plecaka warto wsadzić coś wodoodpornego (lekką kurtkę), warstwę termiczną (bluza z długim rękawem i opcjonalnie kolarskie nogawki, ewentualnie wielofunkcyjna chusta). W wersji hardcore możesz na tym poprzestać, ale trzeba liczyć się z tym, że również w schroniskach czy innych miejscach, gdzie śpisz, trzeba będzie funkcjonować w tych samych, nierzadko mokrych, brudnych i śmierdzących ubraniach. Ewentualne pranie będzie również problematyczne, o ile nie zamierzasz paradować nago. W praktyce, taki zestaw sprawdza się w przypadku dystansów ultra i osób walczących o jak najlepszy czas, a nie tylko pokonanie dystansu. Wersja bardziej komfortowa to dodatkowe szorty, koszulka i skarpetki, które można ubrać po skończeniu jazdy. Brudne ubrania pierzesz, gdy uznasz to za stosowne i gdy warunki sprzyjają. Wersja full komfort to zabranie dodatkowej koszulki rowerowej, wewnętrznych spodenek z wkładką i pary skarpetek. Daje to już luksus jeżdżenia w różnych koszulkach albo odłożenia prania na kolejny dzień, gdy np. po całym dniu nie masz już siły ani ochoty na robienie prania. Przy naprawdę wielu godzinach spędzanych na siodełku naprzemienne stosowanie wewnętrznych spodenek z różnymi wkładkami może zapobiec otarciom albo łatwiej je zaleczyć.
Zapasowe buty lub klapki do schroniska to też rzecz, z której można łatwo zrezygnować. Po prywatnych pensjonatach, agroturystykach itp. zazwyczaj można chodzić w skarpetkach. W schroniskach bywa brudniej, ale dobrym patentem jest założenie na skarpetki foliowych ochraniaczy, takich, jakich używa się w szpitalach. Najlżejsze buty to około 400 g para, klapki minimum 200 g, ochraniacze 20 g.
Człowiek nie wielbłąd, pić musi… ale czy dźwigać?
Jednym z najczęstszych błędów, przynajmniej na naszych szerokościach geograficznych, jest dźwiganie nadmiaru wody. Jeżeli nie jest naprawdę upalnie i tempo nie jest bardzo mocne, 3 litry powinny wystarczyć na całą trasę. Taką pojemność mają zazwyczaj bukłaki, więc tankujesz rano do pełna i masz temat załatwiony na cały dzień… Stop! Na całodniowej trasie zazwyczaj spotkasz schroniska, sklepy lub choćby źródła. Jeśli je wcześniej zlokalizujesz, może się okazać, że w żadnym momencie nie musisz mieć w bukłaku więcej niż 1 litr wody. Bez wysiłku odchudzasz zatem bagaż o 2 kg. A może nawet zamienisz bukłak na lżejszy od niego bidon? I weźmiesz dzięki temu mniejszy plecak?
Jedzenie
Podobnie jak w przypadku wody, ludzie zazwyczaj wożą ze sobą za dużo jedzenia lub za ciężkie jedzenie. Oszacuj, w jakich miejscach na trasie (schroniska, sklepy lub bary) możesz uzupełnić zapasy jedzenia, i zabierz tyle, żeby tam dotrzeć plus coś wysokoenergetycznego na wypadek gwałtownego głodu lub pocałowania klamki w zamkniętym sklepie. Zwróć też uwagę na stosunek kalorii do masy i postaw na produkty, które zawierają mało wody i są wysokoenergetyczne. Jabłka, banany lub śliwki są smaczne, ale ich wartość energetyczna jest wielokrotnie mniejsza niż batonów, suszonych owoców, orzechów czy czekolady, więc żeby zaspokoić głód, trzeba ich zabrać o wiele więcej. Nikt ci nie broni opchać się świeżymi owocami lub warzywami w napotkanym sklepie.
Warsztat
Teoretycznie zabrać można ze sobą nawet zapasową ramę lub amortyzator, wszak czasem pękają. W praktyce lepiej przygotować się na kilka najczęstszych defektów, które łatwo naprawić w terenie.
Mój zestaw części zapasowych to zazwyczaj hak przerzutki, zapasowa linka przerzutki i dętka (jeżdżę na tubelessach, więc do roweru troczę najlżejszą pasującą dętkę jako remedium na brak możliwości naprawy opony). Zabieram też minizestaw naprawczy do opon bezdętkowych (kilka knotów, szydło, około 50 ml mleka w dopasowanej buteleczce umożliwiającej aplikację), skuwacz do łańcucha, klucze odpowiednie do mojego roweru i, na wielodniowe trasy, zapasowe klocki hamulcowe. Do tego smar do łańcucha (zazwyczaj w pojemniku 20 ml – starcza na tydzień jazdy) i odrobina WD-40 lub podobnego środka, ale nie w sprayu, lecz w płynie (pomaga uratować działanie sztycy lub amortyzatorów w naprawdę złych warunkach). Na wszelki wypadek wybraną część roweru (np. kierownicy) owijam około metrem mocnej taśmy typu duct-tape, co daje mi jej zapas na nieprzewidziane okazje (np. naprawa odzieży, plecaka). Dorzucam do tego 3–4 kawałki drutu o długości około 25 cm każdy (np. naprawa butów, plecaka) i kilka plastikowych trytytek.
Ważne, żeby umieć się posługiwać posiadanymi narzędziami i wykonać naprawy. Nawet najlepszy skuwacz łańcucha przy braku umiejętności użycia go będzie tylko niepotrzebnym balastem.
Nie jestem zwolennikiem dźwigania skomplikowanych multitooli i scyzoryków z 15 ostrzami, pilnikami, nożyczkami i piłami do drewna. Zazwyczaj wykorzystujemy z nich wyłącznie nóż, dlaczego zatem nie zamienić ważącego 200 g scyzoryka na kilkukrotnie lżejszy składany nożyk?
Salon piękności
W przypadku kosmetyków naczelna zasada jest ta sama – zabierz tylko to, co niezbędne i, co ważne, w niezbędnej ilości.
Szczotka do zębów może być składana (przepiłowana na pół standardowa szczoteczka lub zapasowa końcówka do mechanicznej szczoteczki też są rozwiązaniem), zajmie mniej miejsca. Pasta – świetnie sprawdzają się próbki lub bardzo małe, podróżne opakowania. Zamiast butelki żelu pod prysznic lepiej zabrać stałe mydło w specjalnych podróżnych płatkach, ewentualnie pokroić zwykłą kostkę na małe kawałeczki i każdy zawinąć osobno w folię aluminiową, stosownie do liczby pryszniców i prań, które planujemy. Podobnie z wszystkimi innymi kosmetykami, kremami na otarcia, płynami do płukania soczewek kontaktowych itp. O ile nie jedziecie w podróż dookoła świata, opakowania o pojemności 10–20 ml wystarczają na zaskakująco długo. Wszystko to spakujcie do małej (i lekkiej) kosmetyczki, a jeszcze lepiej do woreczka z zapięciem strunowym.
Ręcznik to także przedmiot, który pozwala na zaskakująco duże oszczędności miejsca i wagi. Szybkoschnący turystyczny ręcznik z mikrofibry o wymiarach 30 × 30 cm to mój ulubiony wybór. Wytarcie się nim po prysznicu wymaga kilkukrotnego wykręcenia i zajmuje wprawdzie więcej czasu niż przy użyciu typowego turystycznego ręcznika o wymiarach 80 × 120 cm, ale dla mnie przeważającym argumentem jest dziesięciokrotnie mniejsza masa!
Zestaw pierwszej pomocy
Na ten temat pisaliśmy niedawno („Ratunek w górach”, bB #4/2022). Jeśli chcesz odchudzić apteczkę, pomyśl również o ilościach zabieranych specyfików i opatrunków. Ja od lat na wyjazdy w Europie jako zestaw opatrunkowy zabieram tylko jedną rolkę bandażu elastycznego, małą rolkę wspinaczkowego plastra z bardzo mocnym klejem, kilka jałowych kompresów i stripy do sklejania ran plus około 20 ml środka odkażającego. Zestaw ten pozwala mi na skuteczne opatrzenie typowych ran, które nie wymagają przerwania wyjazdu. Jeżeli nie wystarczy, i tak oznaczać to będzie zakończenie wyprawy i odwrót tam, gdzie ewentualne urazy da się lepiej opatrzyć.
Pozostałe wyposażenie apteczki to w dużej mierze sprawa indywidualna, ale na pewno nie powinno w niej zabraknąć środków przeciwbólowych i przeciwzapalnych, na biegunkę, przeciwalergicznych i tego, co może być Ci potrzebne z uwagi na Twój stan zdrowia. Ważne, żeby wziąć wszystkie te środki w rozsądnych (czytaj niewielkich) ilościach. Trzy–cztery tabletki środka przeciwbólowego wystarczą. Jeśli go zużyjesz, da się go uzupełnić w większości sklepów.
Medykamenty i środki opatrunkowe również najlepiej spakować do woreczka z zapięciem strunowym. Koniecznie włóż do niego jeszcze folię NRC.
Jak to wszystko spakować?
- Pakuj w odwrotnej kolejności, niż używasz
Obojętnie, czy wieziesz rzeczy w plecaku, sakwie czy torebkach na rowerze, zastanów się nad kolejnością ich używania. Na spód powinny iść rzeczy, których prawdopodobieństwo użycia jest małe (zazwyczaj apteczka, części zapasowe) lub będą używane ostatnie (ubranie, które wkładasz na siebie dopiero po zakończeniu jazdy, kosmetyczka). Na wierzch lub w miejsca, gdzie dostęp jest najszybszy i najłatwiejszy, powinny trafić rzeczy, których na pewno użyjesz (przekąski, pieniądze, o ile po drodze coś kupujesz). Przy chłodniejszej lub niepewnej pogodzie kurtka i warstwa termiczna powinny być również na wierzchu, by dało się je łatwo wyjąć na postoju lub gdy zaczyna padać.
- Wyeliminuj puste przestrzenie
Pozwoli to nie tyle zmniejszyć masę, ile objętość bagażu. Wymień niepełne opakowania na mniejsze. W rolkę plastra możesz wsunąć gaziki. Taśmę klejącą możesz owinąć wokół kierownicy lub ramy. Wyciśnij powietrze z bukłaka i zapasowej dętki. Upychaj rzeczy ciasno.
- Roluj
Najlepszą znaną mi metodą na przygotowanie ubrań do spakowania jest rolowanie. Podobno jest to metoda stosowana przez armię amerykańską. Oczywiście nie zmniejsza ona wagi przygotowanych w ten sposób ubrań, ale znacznie zmniejsza ich objętość, dzięki czemu zmieszczą się w mniejszym (a więc lżejszym) plecaku. Według moich testów najgorzej wypadło składanie, w środku było zgniatanie w jak najmniejszą bryłę, najlepsze (i najtrwalsze) efekty osiągnąłem przy rolowaniu. Jeśli nie wierzycie, sprawdźcie sami. Proponuję wyszukać w internecie jeden z wielu dostępnych filmików pokazujących, jak to robić. Kluczem do sukcesu jest jak najdokładniejsze wygładzenie materiału przed rolowaniem i zrobienie specjalnego mankietu, dzięki któremu rolka się nie rozwija. Alternatywnie, zrolowany strój można zabezpieczyć gumkami zrobionymi z pociętej dętki, ale to już dodatkowe gramy i możliwość ich zgubienia.
Elektronika
Telefon i ładowarkę do niego traktujemy już jako niezbędny element, zapewniający nie tyle rozrywkę, ile bezpieczeństwo. Rozładowany telefon nie jest wiele wart w trakcie wyprawy, więc warto zadbać o odpowiedni stan baterii. Zanim zdecydujesz się zabrać powerbank (około 200 g), zastanów się, czy problemu nie da się rozwiązać inaczej – wyłączyć niepotrzebne aplikacje, włączyć tryb oszczędzania baterii, a może nawet tryb samolotowy, z którego rezygnujesz tylko wtedy, gdy to niezbędne?
Jeżeli jednak nie chcesz rezygnować z powerbanka, to czy koniecznie trzeba brać największy, jaki można kupić, czy raczej taki, który zapewni jedno pełne ładowanie telefonu, ale za to będzie kilkukrotnie lżejszy?
Czy w erze całkiem dobrych telefonicznych aplikacji nawigujących niezbędne jest zabieranie osobnego urządzenia do nawigacji i do tego jeszcze sportowego zegarka, a do nich kabli i ładowarek? Może pomiar tętna i liczby spalonych kalorii nie jest wart kolejnych kilkuset gramów ładunku?
Portfel
Tyle razy widziałem znajomych taszczących ze sobą ciężkie portfele wypchane nie tyle gotówką, co kartami płatniczymi, klubowymi, lojalnościowymi, wizytówkami hydraulików, mechaników, treserów psów i połykaczy ognia, zdjęciami bliskich, żetonami do supermarketowych wózków, dokumentami i nie wiadomo czym jeszcze, że nie mogę się powstrzymać. Weźcie ze sobą kartę płatniczą, dowód osobisty i kilka banknotów, wszystko w małym woreczku strunowym. Wystarczy. Poza UE dorzućcie jeszcze paszport.
Pakowanie się jest sztuką i podczas gdy czasem wydaje się, że jedni mają do tego talent, a inni wręcz odwrotnie, sporo zależy od doświadczenia. Innymi słowy, można się tego nauczyć. Jeśli masz z tym problem, zrób sobie lodówkową check listę niezbędników, czyli rzeczy, o których nie można zapomnieć. Resztę dopasuj zgodnie z planem i naszym artykułem. Powodzenia.