Daleka północ, czyli szybkie 2000 km

Przygoda

Niektóre pomysły potrzebują odpowiednich okoliczności, aby mogły zostać zrealizowane. Myśl przejechania Norwegii na rowerze rodzi się w momencie jednej z kilkudniowych wizyt. Dzięki uprzejmości ojca mojego kolegi – Kjetila, mam do dyspozycji kilkanaście rowerów z jego przygarażowego warsztatu, w którym trzyma je wszystkie. Szosa, hardtail, full. Wybieram, co chcę, i jadę, gdzie chcę. Żyć, nie umierać!

I tu wkrada się historia o pobycie w Norwegii na przypale. Naściemniałem trochę z ważnością mojego dowodu osobistego, aby kupić bilety lotnicze na spontaniczny wyjazd. Niestety, a w sumie stety, nie wpuszczają mnie do samolotu, dzięki czemu zyskuję kilka dni na zwiedzanie okolic Oslo. Dokładnie tyle, ile trwa cała paszportowa procedura: od momentu zrobienia sobie selfie w fotobudce przy dworcu głównym w Oslo do odbioru świeżego paszportu.

Wtedy już wiem, że chcę kiedyś ruszyć z Oslo i dojechać do Tromsø na północy kraju. Kiedyś. Bo gdy w mojej głowie pojawia się ta myśl, kompletnie mnie na to nie stać, a kolejne przeciwności walą się jak kłody pod nogi. Ale co z tego, myślę sobie, przyjdzie jeszcze ten dzień. Wpisuję więc ten pomysł na listę marzeń w korze przedczołowej, tam, gdzie mieści się ludzka pamięć. Najważniejsze jednak w sercu gra: zuchwałość, by jechać w nieznane, pasja do przygód i kilka innych. Start z Oslo brzmi dobrze, duża miejscowość na południu kraju. Dlaczego Tromsø? Bo latem słońce tam w zasadzie nie zachodzi i warto to przeżyć. Można też wrócić samolotem, co również warto przeżyć. Zupełnie dosłownie. Udaje mi się nadać temu jakiś sens. Słuszny dystans pomaga, około 2000 km to w mojej skali już rubryka „EPIC”. Nigdy jednak nie planuję tej podróży na poważnie. Dopóki…

Okoliczności

Jakieś trzy lata po tym, jak pomysł wykiełkował w mojej głowie, znów ląduję w Norwegii. Jest 1 października 2021 roku. Tym razem mam ważny dowód osobisty i nic nie wskazuje na to, że pobyt ten nada bieg zakodowanym w głowie mglistym planom. Poznaję Sławka i Dominikę, przyjaciół Weroniki, z którą przylatuję świętować jej trzydzieste urodziny. Nazajutrz, w dniu urodzin, jesteśmy zaproszeni na domówkę. Sławek zapowiada nam każdą osobę, która pojawi się na imprezie: Przemo, zobaczysz, z Marcinem się na pewno dogadasz, to rowerowy świr.

No, i dogaduję się, dosłownie. Gdy dosiadam się do Marcina z piwkiem w ręku, odpowiedź na postawione przeze mnie pytanie: Pojechałbyś ze mną z Oslo do Tromsø? – pada w ciągu niecałych pięciu sekund: Jasne.

Umawiamy się na koniec maja. Pogoda bywa wted...

Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów



Co zyskasz, kupując prenumeratę?
  • 10 wydań czasopisma "bikeBoard"
  • Dodatkowe artykuły niepublikowane w formie papierowej
  • Dostęp do wszystkich archiwalnych wydań magazynu oraz dodatków specjalnych...
  • ...i wiele więcej!

Przypisy