Dojazd i przemieszczanie się
Nasza wyprawa wymagała skoku do Szwecji. Można to zrobić na dwa sposoby, przez Niemcy i Danię, drogą niemal w pełni lądową lub wybrać prom bezpośrednio z Trójmiasta do Nynashamn pod Sztokholmem. My zdecydowaliśmy się na drugą opcję, zwłaszcza że czekała nas potem długa droga za kierownicą. Jeśli myślicie o jakichś dalszych eskapadach na północ, to zdecydowanie polecam opcję z promem, ponieważ finansowo wychodzi ona podobnie, ale, co ciekawe, czasowo już zupełnie nie. Opcja pierwsza zajmuje około 20 godzin jazdy bez przerwy z południa Polski, natomiast opcja druga to 7 godzin do Trójmiasta, a następnie 18 godzin promem, gdzie wbrew pozorom nie znaleźliśmy się po drugiej stronie Atlantyku, a jedynie około 500 km na północ. Skorzystaliśmy z usług polskiego przewoźnika, a prom „Wawel” zabrał nas nie tylko do Szwecji, ale swoim klimatem także do końcówki lat 90. XX w., za czym osobiście wcale nie tęskniłem (kluby nocne i kasyna też się znalazły). Ruszając na północ ze Sztokholmu, nawigacja pokazała nam ledwie sto kilometrów autostrady, a następnie same drogi krajowe. Zupełnie tego nie rozumiałem, do czasu, gdy zobaczyłem, jak wygląda poruszanie się po tej bardziej dzikiej części Szwecji. Jeśli myślicie, że widzieliście kiedyś długą „prostkę” przez las, to gwarantuję Wam, że nie widzieliście. Dziesięć kilometrów prostej po horyzont? Żaden problem!
I takimi drogami przyszło nam się poruszać w zasadzie na same Lofoty, przez całą Szwecję. Natężenie ruchu było tak małe, że naprawdę nie potrzebowaliśmy żadnej autostrady, a ograniczenie prędkości wynosiło przeważnie 90–110 km/h. Co kilkadziesiąt kilometrów można było natknąć się na jakąś małą mieścinę, po drodze mijając renifery wygrzewające brzuchy na asfalcie. Zimą większość osób porusza się tu na skuterach śnieżnych, jadąc po zaspach usypanych wzdłuż drogi , czy to po wyznaczonych, zimowych trasach, np. przez zamarznięte jeziora. Zabawniej robiło się w nocy. Przemierzając kolejne ki...
Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 10 wydań czasopisma "bikeBoard"
- Dodatkowe artykuły niepublikowane w formie papierowej
- Dostęp do wszystkich archiwalnych wydań magazynu oraz dodatków specjalnych...
- ...i wiele więcej!