Bontrager Circuit

Przez ostatnie trzy tygodnie, początkowo nieśmiałych i chłodnych przebłysków wiosny, a w końcu niemal letnich klimatów, miałem okazję testować nowe buty Bontrager Circuit. Po raz kolejny testowa para, która trafiła do nas od tego producenta, była w kanarkowożółtym kolorze, który doskonale sprawdza się jako element ubioru, dobrze zwracający uwagę innych użytkowników dróg. Jak się okazało, moje początkowe obawy, że testowa para jest o jeden rozmiar większa od nominalnie noszonych przez mnie była bezpodstawna, ba! – co więcej – okazało się, że w okresie przejściowym, kiedy temperatury nie rozpieszczały, możliwość ubrania grubszej skarpety była zbawienna i pozwalało to zarówno na pełnię komfortu termicznego, jak i poczucie wygody. Kiedy jednak słupki rtęci poszybowały do niemal 30 stopni Celsjusza i konieczne było założenie cieńszej skarpetki, buty dzięki swojemu bardzo dobremu wyprofilowaniu także idealnie przylegały do stopy, a mocniejsze dokręcenie zapięć systemu BOA® oraz dopasowanie przy pomocy dodatkowego rzepa w przedniej części buta utrzymywało stopę pewnie na całej jej długości. Po 1,5 tys. km mogę śmiało stwierdzić, że to jedne z najwygodniejszych butów, z jakimi miałem do czynienia, niezależnie od tego, czy mowa o prędkościowej jeździe w licznej grupie, czy też mozolne kręcenie na stromych podjazdach, buty zachowywały się wyśmienicie.
 

Niestety, nie miałem okazji przetestować ich na żadnej całodziennej wyprawie, ale po pięciogodzinnym kręceniu czułem się naprawdę komfortowo, a mowa tu o nowym obuwiu, które, jak zapewne każdy wie, może dać solidnie w kość przy pierwszych kontaktach. Jednym z mankamentów, o jakim muszę wspomnieć, jest dziwnie długi język, mający dość ostrą krawędź, który w jeździe w niekorzystnych warunkach z założonymi ochraniaczami na buty powodował przetarcie skarpety i...